Pociąg "Popiełuszko" z ponad 800 pątnikami przyjechał do stolicy Włoch w niedzielę ok. godziny pierwszej w nocy. Uczestnicy kolejowej pielgrzymki, podobnie jak tysiące innych osób, spędzili całą noc na ulicach prowadzących do Watykanu. Oczekiwali na możliwość wejścia na pl. św. Piotra siedząc na przywiezionych z sobą krzesełkach, a nawet leżąc na karimatach. Nie byli jedynymi, którzy w ten sposób spędzili nocne godziny poprzedzające uroczystości. Nad przemierzającymi ulice Rzymu grupami pątników powiewały flagi państw niemal całego świata. Po godz. 5 rano otwarto wejścia na plac. Policja i służby porządkowe kierowały tłumy wyznaczonymi trasami w kierunku bramek wejściowych. Ok. godz. 7.30 wejścia zamknięto. - Nieważne, w którym miejscu będę podczas mszy. Dla mnie istotne jest to, że mogę uczestniczyć w uroczystościach beatyfikacyjnych osobiście - powiedział Ryszard Piętek ze Skarżyska. - Chodzi o to, by tę mszę przeżyć duchowo, a nie można tego lepiej uczynić niż będąc wśród pielgrzymów - dodała jego siostra Barbara. Przyznała zarazem: "To wcale nie znaczy, że nie chciałabym być przed Bazyliką św. Piotra". Oczekujące na mszę grupy wiernych z różnych krajów śpiewały pieśni. Wytworzyła się nawet atmosfera swego rodzaju konkurencji. W odpowiedzi na "Barkę" hiszpańskojęzyczni pielgrzymi wyśpiewali pieśń na melodię popularnego przed laty przeboju: "Makaryna". Pielgrzymi z Polski odpowiedzieli im "Czarną madonną". Nad tłumem powiewały narodowe flagi. Polacy mieli transparenty z nazwami miast: Gdynia, Siedlce, Warszawa oraz z hasłami: "Módl się za nami Ojcze Święty", "Otwórzcie drzwi Chrystusowi", "Polska wierna papieżowi". Były także obrazy z wizerunkami Jana Pawła II i Jezusa Miłosiernego i siostry Faustyny.