W niedzielę dwa helikoptery zabrały do Skardu z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry Francuzkę. Polacy musieli z konieczności przebywać w tej pakistańskiej miejscowości, bowiem ze względu na złą pogodę, a głównie silny wiatr w bazie, nie mogli być przetransportowani. "O godzinie 9.45 naszego czasu do bazy wróciła trójka naszych kolegów, ratowników spod Nangi. Adam, Piotr i Denis czują się dobrze" - poinformował Wielicki. Dodał, że z ważnych powodów osobistych musiał wrócić do kraju Botor. W czwartek Marek Chmielarski i Artur Małek po ośmiogodzinnej wspinaczce na K2 doszli szczęśliwie do wysokości 4850 m i nocowali w obozie pierwszym. W piątek ruszyli wyżej, do obozu drugiego na 6300 m. "Nareszcie, po bardzo zimnej nocy wyszło słońce. Wiatr 25 km, w górze ok. 40 km. Małek i Chmielarski po nocy w c1 ruszyli do góry, do c2. O świcie z bazy do c1 wyszli Gołąb i Bedrejczuk. Warunki w ścianie trudne" - przekazał kierownik narodowej wyprawy na K2. Z kolei Adam Bielecki napisał na Twitterze: "Życie toczy się dalej a my wracamy do gry o K2.. 3majcie kciuki za pogodę!"