Imigranci byli przekonani, że dojadą do austriackiej granicy. Kiedy jednak okazało się, że pociąg zatrzymali policjanci, część uchodźców uciekało, część położyła się na torach, zaś reszta pozostała w pociągu. Po policyjnej akcji imigranci pozostający w Budapeszcie w obawie przed funkcjonariuszami opuścili budynek dworca Keleti i przenieśli się na plac przed dworcem oraz do okolicznych parków i na pobliskie skwery. W ten sposób na koniec dnia, upływającego na Węgrzech pod znakiem ludzi czekających na pomoc na budapesztańskim dworcu, sytuacja jest nierozwiązana; część z nich trafiła do obozu, część okupuje pociąg, inni zaś zaczęli szukać nowego schronienia. Sytuacji nie ułatwia również fakt, że policja w ogóle nie komunikuje się z mediami. Nieprawdziwa okazała się informacja o usunięciu z miasta Bicske dziennikarzy. Funkcjonariusze jedynie przesunęli ich na pewną odległość od pociągu tak, aby nie przeszkadzali w akcji. W samym Budapeszcie jest spokojne. Uchodźców zebranych w okolicy dworca Keleti połączyła wspólna wieczorna modlitwa.