Walentyna Popowa uciekła z Krymu z obawy przed rosyjskim okupantem. "Całe moje życie mieści się w tej oto walizce, całe moje życie mieści się póki co w takiej małej torbie" - mówi. Według niej, zablokowanie ustawy na pół roku to przestępstwo ze strony władz. "Ustawa powinna być przyjęta w ciągu miesiąca czy dwóch od okupacji Krymu, wówczas działałaby na rzecz tych wielu ludzi, którzy potem uciekli ze wschodu Ukrainy"- tłumaczy.Politolog Taras Berezowiec wyjaśnia, że cała sprawa rozbija się o pieniądze. -Kluczowym problemem z tą ustawą jest fakt, że po jej przyjęciu ukraińskie urzędy przyjęłyby na siebie ogromne zobowiązania finansowe - mówi. Chodzi o przesiedlenie tych osób, zagwarantowanie im miejsca pobytu, utrzymanie takich osób, wypłacenie świadczeń. -I wygląda na to, że państwo ukraińskie nie chce ponosić takich zobowiązań, tylko przenosić ciężar pomocy uchodźcom i przesiedleńcom na barki wolontariuszy - podsumowuje Taras Berezowiec. Od początku rosyjskiej aneksji Krymu i działań wojennych w obwodach ługańskim i donieckim, z rejonów tych uciekło ponad kilkaset tysięcy mieszkańców. Część z nich - do Rosji, ale większość - ponad 400 tysięcy - przemieściła się w głąb Ukrainy.