Kilka tysięcy ludzi zebrało się we wtorek późnym popołudniem na ulicach Brukseli, by protestować przeciwko umowom o wolnym handlu między UE a Stanami Zjednoczonymi i Kanadą. Demonstracja zablokowała główne arterie dzielnicy europejskiej. Główna cześć protestu, który ma trwać całą noc, odbywa się przy rondzie Schumana między głównymi budynkami Komisji Europejskiej i Rady UE. Na zamkniętych ulicach organizatorzy postawili dwa ogromne pompowane "konie trojańskie", żeby zwrócić uwagę na niewidoczne niebezpieczeństwa, jakie, ich zdaniem, niosą ze sobą obie umowy. Demonstrujący obawiają się, że w wyniku tych porozumień dojdzie do osłabienia standardów bezpieczeństwa w różnych dziedzinach w Europie. "Te umowy głównie koncentrują się na pieniądzach zamiast stawiać w centrum człowieka" - powiedział PAP Pascal, sześćdziesięciokilkuletni muzyk, który na demonstrację przyszedł ze swym wnuczkiem. Jak podkreśla, porozumienia z Kanadą i USA nie gwarantują lepszej przyszłości, dlatego jest im przeciwny. Z kolei dwudziestokilkuletnia Sieglinde uzasadnia swój udział w proteście chęcią ochrony środowiska. "Więcej handlu oznacza większe zużycie paliw kopalnych i większą emisję gazów cieplarniach" - przekonywała w rozmowie z PAP. Organizatorzy informują, że w demonstracji bierze udział od 10 do 15 tysięcy ludzi. Ruch uliczny w dzielnicy europejskiej jest bardzo utrudniony. Policja zamknęła jeden z tuneli oraz dwie główne trzypasmowe ulice łączące centrum z peryferiami Brukseli. Zrzeszająca związki zawodowe, federacje konsumentów oraz organizacje międzynarodowe belgijska platforma CNCD, która zorganizowała protest, przekonuje, że porozumienia z USA i Kanadą przyczynią się do zniknięcia 800 tys. miejsc pracy. "Protestujemy, bo umowy te są zagrożeniem dla demokracji, ale również dla standardów: standardów środowiskowych, dotyczących produkcji przemysłowej oraz prawa pracy" - powiedział PAP David Yepez z CNCD. UE zakończyła już negocjacje ws. porozumienia z Kanadą określanego w skrócie CETA od Comprehensive Economic and Trade Agreement. Ma ono zostać podpisane w październiku podczas szczytu UE-Kanada. Negocjacje w kwestii drugiej wywołującej protesty umowy - między UE a USA, czyli Transatlantyckiego partnerstwa handlowego i inwestycyjnego (TTIP) - trwają. Wśród polityków unijnych pojawiły się jednak wątpliwości, czy uda się je zakończyć w czasie kadencji prezydenta Baracka Obamy. O TTIP i CETA mają rozmawiać w piątek unijni ministrowie odpowiedzialni za handel. Komisja Europejska przekonuje, że żadne z porozumień nie obniży standardów, a większa wymiana handlowa, która dzięki nim nastąpi, przyczyni się do powstawania miejsc pracy i szybszego rozwoju gospodarczego. Z Brukseli Krzysztof Strzępka