Hasło demonstrantów brzmi "Rewolucjoniści i kupcy, ramię w ramię aż do zwycięstwa" - jak wyjaśnia AFP, opozycja stara się w ten sposób zmobilizować do kontestacji (w Damaszku i Aleppo) wciąż jeszcze bierną zamożniejszą klasę średnią. W mieście Kafar Zita w prowincji Hama, gdzie toczą się w ostatnich dniach gwałtowne walki, manifestanci skandowali: "Nie chcemy pokojowej (rewolucji)! Chcemy amunicji i kałasznikowów!". Jak wyjaśnia francuska agencja, wobec niezdolności wspólnoty międzynarodowej do rozwiązania syryjskiego konfliktu drogą dyplomatyczną coraz więcej opozycjonistów domaga się tego, by ich oddziały zostały uzbrojone przez Zachód. Również w piątek obserwatorzy ONZ mieli podjąć próby przedostania się na miejsce masakry we wsi al-Kubeir, gdzie w środę zginęło - według różnych źródeł - od 55 do około 100 osób. Dzień wcześniej siły reżimu uniemożliwiły przedstawicielom ONZ dotarcie na miejsce tragedii. W czwartek specjalny wysłannik ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii Kofi Annan przyznał, że jego plan powstrzymania przemocy w tym kraju nie powiódł się, a Syrii coraz bardziej grozi wojna domowa. - Jestem całym sercem z ofiarami i ich rodzinami - powiedział były sekretarz generalny (do 2006 roku) tej organizacji, nawiązując do tragedii w al-Kubeir.