Premier Theresa May ostrzegła, że taka decyzja posłów będzie miała poważne skutki, m.in. takie, że Wielka Brytania może wyjść z UE 12 kwietnia. Oznacza to, że nie będzie wystarczająco dużo czasu, aby przygotować się prawnie na uniknięcie chaotycznego brexitu. Lider Partii Pracy Jeremy Corbyn wezwał premier do dymisji i zwołania wyborów. Wynik głosowania oznacza, że Wielka Brytania straciła szasnę, na wyjście z UE z umową 22 maja. Premier Theresa May ma teraz do 12 kwietnia starać się o przedłużenie procesu negocjacyjnego. Theresa May powiedziała, że Wielka Brytania będzie musiała teraz znaleźć "alternatywny kierunek". Jest teraz bardzo prawdopodobne, że weźmie udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego w maju. Tysiące manifestantów Podczas gdy w brytyjskim parlamencie trwała burzliwa dyskusja na temat umowy o wyjściu, na zewnątrz atmosfera była jeszcze bardziej gorąca. Pod budynkiem zgromadziły się tysiące zwolenników brexitu. Manifestowali pod okiem policjantów, którzy w obawie przed zamieszkami obserwowali także teren z helikoptera. Tłumy manifestantów krzyczały: "Czas podjąć decyzję!". Nieśli ze sobą transparenty "Uwierz w Wielką Brytanię", a także oskarżające Theresę May o zdradę, a brytyjskich posłów o to, że zostali skorumpowani przez unijnych polityków. Jeden z uczestników protestu trzymał karton z napisem: "Schowaj swoją umowę May! Ty zdrajco!", inny ""May 100 razy powiedziałaś, że wyjdziemy 29 marca. Kłamałaś!". Protestujący także nawoływali posłów: "Szanujcie demokrację". Według nich to, że w piątek 29 marca nie doszło do brexitu to dowód na lekceważenie wyników referendum przez posłów. - Jeśli w ogóle nie dojdzie do brexitu to oznacza śmierć demokracji. Wypowiedzieliśmy się już na temat tego, czy chcemy wyjść z UE. I choćby nam siedem milinów ludzi mówiło, że nie mamy racji, naród już zdecydował. Tylko posłowie nie są w stanie podjąć decyzji - powiedział Interii Iain Gordon, który przyszedł protestować pod parlament. Polacy nie chcą brexitu Przed parlamentem prawie nie widać było przeciwników brexitu. To jednak połowa Brytyjczyków i mieszkających tu imigrantów. Większość Polaków, którzy mieszkają w Londynie głosowała przeciwko brexitowi. Sławomir Świtała, właściciel firmy budowalanej w Londynie liczy na to, że teraz dojdzie do drugiego referendum ws. brexitu. - Myślę, że dałoby inny wynik niż pierwsze - powiedział Interii. Dodał jednak, że ma już dosyć niepewności ws. brexitu i tego, że parlament nie może zdecydować się na żadne rozwiązanie. - To szkodzi także biznesowi. Duże projekty są wstrzymywane, ponieważ nie wiadomo, jakie będą podatki, cła - mówi Interii Sławomir Świtała. Piotr Kubalka, dyrektor firmy księgowej Capital Business Links ma nadzieję, że teraz w ogóle nie dojdzie do brexitu, ponieważ - jak powiedział Interii - wyjście z UE zakończy się według niego katastrofą dla gospodarki Wielkiej Brytanii. Z Londynu Agnieszka Maj