Na apel kilku związków zawodowych, w tym dwóch największych: CGT i CFDT, ulicami miast w całej Francji przeszły manifestacje emerytów. Najwięcej osób protestowało po południu w Paryżu; według policji ponad 2 tysiące, według organizatorów 10 tysięcy ludzi. W Marsylii protest emerytów był największą manifestacją tego typu w ostatnich latach. Prefektura podała, że uczestniczyło w niej niespełna 2 tysiące ludzi, związkowcy twierdzą, że 8 tysięcy. Protestujący domagali się jak najszybszej rewaloryzacji emerytur i innych świadczeń socjalnych oraz powstrzymania spadku poziomu życia. Mimo że akcja była planowana jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego, hasła manifestacji nawiązywały do wielkiego krachu na giełdach. "Dość płacenia przez emerytów za kryzys, precz z kapitalizmem" - głosił jeden z transparentów. "Od miesięcy mówi się nam, że kasy państwowe są puste. A teraz w jednej chwili znajduje się 360 miliardów euro (na ratowanie francuskich banków). My też mamy prawo z tego korzystać" - mówił jeden z protestujących, emerytowany pracownik komunikacji miejskiej w Tuluzie. Francuscy związkowcy podkreślają, że rewaloryzacja emerytur nie nadąża za wzrostem inflacji. Podczas gdy emerytury wzrosły o około 2 proc. w ciągu tego roku, inflacja osiągnęła w końcu sierpnia 3,2 proc. Według danych związkowych jedna trzecia francuskich emerytów otrzymuje świadczenia niższe od 700 euro, a około połowy tej grupy - niższe niż 900 euro miesięcznie.