- Oświadczam, że idę na wybory prezydenckie i je wygram - powiedziała w orędziu telewizyjnym. Deklaracja ta została złożona po tym, jak przywódca opozycyjnej Partii Regionów Ukrainy Wiktor Janukowycz dał do zrozumienia, że projektowana koalicja jego ugrupowania z Blokiem Julii Tymoszenko nie zostanie powołana przed wyborami prezydenckimi i że nie zgodzi się na wyłanianie szefa państwa przez parlament. O rozmowach koalicyjnych Bloku Tymoszenko z Partią Regionów Ukrainy media ukraińskie poinformowały tydzień temu. Prezydent Wiktor Juszczenko oznajmił, że obie strony dążą w rzeczywistości do zmian w konstytucji, których ostatecznym celem jest podział władzy między Tymoszenko i Janukowyczem. Według szefa państwa podział ten zakładał, że Tymoszenko przez najbliższe 10 lat zachowa stanowisko premiera, a Janukowycz zostanie wybranym w parlamencie prezydentem. Duet ten miał także zaproponować przedłużenie kadencji obecnego parlamentu. - Nie rozmawialiśmy ani o przedłużeniu pełnomocnictw parlamentu, ani o wybieraniu prezydenta przez parlament - oznajmiła Tymoszenko w niedzielnym wystąpieniu. - Koalicja mojej siły politycznej z Partią Regionów miała służyć wyłącznie walce z kryzysem gospodarczym - powiedziała. Tymczasem, jak oświadczył wcześniej Janukowycz, rozmowy o wyłanianiu prezydenta przez parlament miały miejsce. - Nie mogę się na to zgodzić. Niech naród - i tylko on - udzieli mandatu zaufania osobie, która może zapewnić przeprowadzenie reform - powiedział w wystąpieniu, nadanym w niedzielę przed południem. Przywódca Partii Regionów Ukrainy wyjaśnił także, że nie mógł przystać na to, by zmiany w konstytucji wnoszone były bez porozumienia z narodem. - Zmiany te trzeba by było jednak wnosić bardzo szybko. Oznaczało to, że musielibyśmy zrezygnować z szerokiej, otwartej i przejrzystej dyskusji na ten temat. Droga ta byłaby dla demokracji krokiem wstecz - oznajmił Janukowycz. Negocjacje Bloku Tymoszenko z Partią Regionów wywołały na Ukrainie burzę polityczną. Juszczenko określił je jako próbę dokonania przewrotu, a nawet zwrócił się do Zachodu z apelem o międzynarodowe wsparcie dla ukraińskiej demokracji. Do wyborów prezydenckich na Ukrainie powinno dojść w styczniu przyszłego roku. Wtedy właśnie kończy się pięcioletnia kadencja Wiktora Juszczenki.