Tylko zjednoczenie wszystkich sił demokratycznych może ocalić niepodległość Ukrainy - powiedziała we wtorek szefowa rządu, podczas spotkania z wyborcami w Iwano-Frankowsku (dawniej Stanisławów) na zachodzie kraju. - Jutro, lub pojutrze zwrócę się do prezydenta i powiem mu: usiądźmy razem, jak dwoje przywódców i porozmawiajmy. Wyjaśnimy, co przeszkadza nam we wspólnej obronie Ukrainy, co przeszkadza w realizacji rzeczy nawet niemożliwych, by przeciwstawić się rewanżowi Janukowycza - mówiła. Juszczenko i Tymoszenko to byli sojusznicy i bohaterowie pomarańczowej rewolucji 2004 roku. Były to masowe protesty, wywołane fałszerstwami wyborczymi, których dopuszczali się ludzie Janukowycza, kandydata obozu władzy w ówczesnych wyborach prezydenckich. Janukowycz starł się w nich z Juszczenką, reprezentantem obozu opozycji. Sfałszowana i powtórzona wskutek wielodniowych protestów społecznych druga tura wyborów, przyniosła zwycięstwo Juszczence. W zamian za udzielone wtedy poparcie Juszczenko dał Tymoszenko tekę premiera. Kilka miesięcy później, jesienią 2005 roku, szefowa rządu oskarżyła bliskie otoczenie prezydenta o korupcję. W odpowiedzi Juszczenko zdymisjonował Tymoszenko. Ich sojusz z czasów pomarańczowej rewolucji przerodził się w tej chwili w regularną wojnę. Trwa ona praktycznie do dziś. Wybory prezydenckie na Ukrainie odbyły się 17 stycznia. Na Juszczenkę, który ubiegał się w nich o reelekcję, głosowało zaledwie 5,45 proc. wyborców. Zwycięstwo odnieśli Janukowycz i Tymoszenko, otrzymując odpowiednio 35,32 proc. i 25,05 proc. głosów. Ponieważ żadne z nich nie zdobyło ponad 50-procentowego poparcia, 7 lutego na Ukrainie dojdzie do drugiej tury wyborów. Kilka dni temu Juszczenko ogłosił, że w drugiej turze nie poprze żadnego z kandydatów. - Zagłosuję przeciwko wszystkim - oświadczył. Wcześniej Tymoszenko apelowała o poparcie do zdobywców drugiego i trzeciego miejsca w wyborach prezydenckich: byłego prezesa Narodowego Banku Ukrainy Serhija Tihipki, oraz byłego przewodniczącego parlamentu, Arsenija Jaceniuka. Nawoływania te pozostały bez odpowiedzi. Zdaniem komentatorów Tihipko i Jaceniuk, którzy uzyskali w wyborach 13,06 proc. i 6,96 proc. głosów, zbierają siły przed zaplanowanymi w maju wyborami do samorządów lokalnych, nie wykluczając przy tym udziału w oczekiwanych po wyborach prezydenckich przedterminowych wyborach parlamentarnych. Wystartują w nich zapewne z zupełnie nowymi, własnymi projektami politycznymi.