Mnisi dementowali też twierdzenia władz chińskich, że Dalaj Lama, duchowy przywódca Tybetańczyków, jest odpowiedzialny za niedawne zajścia w tej prowincji. Do incydentu doszło podczas zwiedzania przez dziennikarzy światyni Jokang, w stolicy Tybetu Lhasie. Mnisi skandowali: "Tybet nie jest wolny !", "Tybet nie jest wolny !" Oprowadzający dziennikarzy oficjalni przedstawiciele rządu w Pekinie usiłowali odciągnąć dziennikarzy od protestujących mnichów. Rząd w Pekinie obarczył "klikę Dalaj Lamy" odpowiedzialnością za niedawne gwałtowne antychińskie rozruchy w Lhasie. 10 marca w Lhasie, w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom, mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze, które w kolejnych dniach przerodziły się w największe od 20 lat antychińskie demonstracje. Objęły one także zamieszkane przez Tybetańczyków regiony poza granicami Tybetu.