"Demokraci chcą odebrać wam broń, chcą odebrać wasze ubezpieczenia zdrowotne, chcą zabrać wam waszą wolność i wasze głosy" - powiedział prezydent przed Białym Domem. "Nie możemy nigdy do tego dopuścić, bowiem w grę wchodzi, bardziej niż kiedykolwiek, los naszego kraju. To proste. Próbują nas zatrzymać, ponieważ walczę dla was. Nigdy na to nie pozwolę" - dodał. W innym wpisie na Twitterze prezydent powtórzył zarzut wobec demokratów, którzy rozpoczęli procedurę impeachmentu, że jest to "polowanie na czarownice", a kierujący tą procedurą Adam Schiff "próbuje go oczernić i fałszywie oskarżać". Niebawem pierwsze przesłuchania W ub. piątek demokraci w Izbie Reprezentantów wezwali pod groźbą kary (subpoena) sekretarza stanu Mike'a Pompeo do dostarczenia żądanych przez nich dokumentów niezbędnych do prowadzenia dochodzenia przeciwko prezydentowi. Przesłuchania przed komisją ds. sądownictwa Izby mają rozpocząć się już w najbliższym tygodniu, a jako pierwsza zeznawać ma grupa funkcjonariuszy Departamentu Stanu. Przed komisją ma stanąć m.in. była ambasador USA na Ukrainie Marie Yovanovitch. Według mediów Trump zwolnił ją, bowiem miała sprzeciwiać się jego naciskom na Kijów, aby rozpoczęto dochodzenie w sprawie syna czołowego kandydata demokratów do prezydentury Joe Bidena. Trump miał szukać haków na Bidena Prezydent miał wywierać naciski na władze Ukrainy, by zaszkodzić swojemu potencjalnemu rywalowi Joe Bidenowi w najbliższych wyborach prezydenckich i w tym celu szukał "haków" na syna Bidena, Huntera, który zatrudniony był w jednej z ukraińskich firm gazowych. Trump zdecydowanie zaprzecza, jakoby wywierał naciski na Ukraińców, w tym na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, w tej sprawie. W udostępnionym w czwartek zredagowanym raporcie "sygnalisty" na ten temat autor napisał, że Trump, rozmawiając z Zełenskim, zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA, a Biały Dom starał się ukryć zapis tej rozmowy. Prawo wyborcze w USA zabrania korzystania z pomocy obcych państw.