Przypomnijmy, że 6 stycznia zwolennicy Donalda Trumpa wtargnęli do siedziby Kongresu, gdy Izba Reprezentantów i Senat zatwierdzały wyniki wyborów prezydenckich. W wyniku zamieszek zginęło pięć osób, w tym pobity na śmierć policjant czy postrzelona uczestniczka protestów. Wśród atakujących dało się zauważyć symbole, którymi identyfikują się zwolennicy teorii QAnon. Po szturmie na Kongres Twitter permanentnie zawiesił konto Donalda Trumpa, a teraz - jak podano - także 70 tys. kont związanych z QAnon. Jak wyjaśniono, powodem jest ryzyko eskalacji przemocy. Zbliża się bowiem 20 stycznia, kiedy to zaprzysiężony zostanie Joe Biden. QAnon gromadzi zwolenników Donalda Trumpa, którzy wierzą, iż ustępujący prezydent USA walczy z tajemnym kręgiem pedofilów, wśród których są demokraci czy gwiazdy Hollywood. Jednocześnie zwolennicy Donalda Trumpa (nie tylko z QAnon) wierzą, że wybory z 3 listopada zostały sfałszowane - zaprzeczają temu jednak ustalenia nadzorowanego przez Trumpa Departamentu Sprawiedliwości, amerykańskich służb, władz stanowych, wreszcie sądów stanowych i federalnych, gdzie skargi składał sztab Trumpa. Decyzje Twittera budzą kontrowersje w kontekście wolności słowa. Zawieszenie konta Donalda Trumpa spotkało się z krytyką m.in. kanclerz Niemiec (czytaj więcej na ten temat). Precedens zaniepokoił także inwestorów - jak podaje "Guardian", firma straciła pięć miliardów dolarów wartości rynkowej. Dodajmy, że również Amazon uderzył w QAnon po ataku na Kapitol, usuwając produkty z tym związane ze swojego sklepu.