- W to podstawowe prawo można ingerować, ale w ramach określonych przez ustawodawcę - a nie zgodnie z decyzją zarządów mediów społecznościowych - wskazał rzecznik, cytowany przez portal dziennika "Die Welt", dodając, że z tego punktu widzenia kanclerz uważa zablokowanie konta Trumpa za "problematyczne". Seibert podkreślił również, że operatorzy mediów społecznościowych ponoszą wielką odpowiedzialność za to, aby komunikacja polityczna "nie była zatruta" nienawiścią, kłamstwem lub podżeganiem do przemocy. - Dlatego dobrze jest nie siedzieć bezczynnie, gdy takie treści są publikowane, należy reagować, na przykład w formie komentarzy, jak to miało miejsce w ostatnich tygodniach i miesiącach - dodał. Twitter na stałe zablokował konto odchodzącego prezydenta USA Donalda Trumpa z powodu "ryzyka dalszego podżegania do przemocy" po szturmie jego zwolenników na Kapitol w zeszłą środę podczas toczącego się w Kongresie posiedzenia w sprawie zatwierdzenia wyniku wyborów prezydenckich. Tego dnia Trump opublikował na Twitterze nagranie wideo, w którym wzywał swoich zwolenników do pokojowego rozejścia się do domów, jednocześnie mówiąc, że "wybory skradziono" i że zostały one sfałszowane. W weekend osobiste konto Trumpa nie było już dostępne. Na oficjalnym koncie prezydenta USA @POTUS nie ma już tweetów. Przez lata Twitter był ważnym narzędziem polityki Trumpa. Prezydent miał ponad 88 milionów obserwujących, a podczas swojej prezydentury tweetował po kilka razy dziennie. Facebook i Instagram również poinformowały o tymczasowym zablokowaniu konta Trumpa. Z Berlina Berenika Lemańczyk