Tej treści oświadczenie złożył w piątek turecki minister przemysłu Fikri Isik, gdy Komisja Europejska wyraziła ubolewanie z powodu zablokowania Twittera na polecenie premiera Recepa Tayyipa Erdogana i stwierdziła, że "nasuwa to wątpliwości" co do "zaangażowania" Turcji jako kandydatki do UE. W czwartek, po przemówieniu Erdogana, w którym zapowiedział on, że "wyrwie z korzeniami" Twittera i pozostałe portale społecznościowe, turecki sąd podjął decyzję o zablokowaniu Twittera. Na YouTube rozpowszechniono kilka rozmów telefonicznych Erdogana, które posłużyły opozycji do oskarżania go o nadużywanie władzy i sprzyjanie korupcji. Oskarżenia te osłabiły pozycję rządu przed wyznaczonymi na 30 marca wyborami lokalnymi. Postępowanie rządu tureckiego spotkało się z krytyką unijnych komisarzy Neelie Kroes i Sztefana Fuelego. Kroes, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, określiła odcięcie dostępu do Twittera jako "bezpodstawne, bezużyteczne i szkodliwe" oraz sprzeczne z tym, co Turcja obiecywała w trakcie ostatnich negocjacji z UE. Rzecznik niemieckiego MSZ Martin Schaefer powiedział: "nie jest niczym nowym", że Unia Europejska i Niemcy uważają, iż Turcja "wykazuje niedostatki w kwestii wolności wypowiedzi i prasy". Komisarz ds. praw człowieka w rządzie niemieckim Christoph Straesser wezwał w piątek Turcję do niezwłocznego wycofania się z decyzji zablokowania Twittera. Właściciele Twittera upoważnili tego samego dnia jednego z tureckich adwokatów do podjęcia w ich imieniu rozmów z tureckim Zarządem Łączności i Komunikacji w celu rozwiązania konfliktu. To amerykańskie towarzystwo nie miało dotąd swego oficjalnego przedstawiciela w Turcji, ale zapowiada jego ustanowienie. Tureckie władze zapewniły w piątek, że gdy tylko Twitter usunie treści niezgodne z prawem, jego "prewencyjna blokada zostanie zdjęta".