Będą to pierwsze prezydenckie uroczystości inauguracyjne po ataku 11 września 2001 r. Rząd informuje, że nie otrzymał ostrzeżeń na temat możliwości jakiegoś konkretnego zamachu, ale wcześniej Al-Kaida groziła atakami w okresie od przedwyborczych konwencji partyjnych do uroczystości zaprzysiężenia nowego prezydenta. Jak podaje "Washington Post", 20 stycznia planuje się obecność wzmocnionych oddziałów policyjnych oraz wojska w sile brygady (około 4 tys. żołnierzy). Nad miastem będą krążyć helikoptery i samoloty wojskowe. W najważniejszych miejscach, jak Kapitol, przed którym odbędzie się zaprzysiężenie prezydenta, i Pennsylvania Avenue, którędy przejdzie parada inauguracyjna, zostaną rozmieszczone oddziały antyterrorystyczne, będą czuwać agenci FBI, a na okolicznych budynkach pojawią się strzelcy wyborowi. Patrole z psami wyszkolonymi w wykrywaniu materiałów wybuchowych będą szukać bomb. W mieście zostaną rozmieszczone specjalne czujniki, wykrywające broń chemiczną, biologiczną i radioaktywną (groźba tzw. brudnych bomb, w których konwencjonalne ładunki służą do detonowania materiałów promieniotwórczych). Liczne bariery i zapory, zbudowane w okolicy budynku Kongresu, Białego Domu i innych gmachów rządowych, mają być dodatkowo wzmocnione. Wyjątkowo skrupulatny będzie system selekcjonowania gości na ceremonie inauguracyjne i udzielania na nie akredytacji dziennikarzom. Planuje się specjalne kontrole metra, tuneli, mostów na Potomaku i kanałów podziemnych. Zobacz raport specjalny serwisu Fakty: USA - wybory 2004