- Sankcje mogą zostać zniesione dopiero wtedy, gdy usunięte zostaną przyczyny, dla których je wprowadzono - powiedziała Merkel po spotkaniu w Berlinie z premierem Ukrainy Arsenijem Jaceniukiem. Muszę zobaczyć, że całe porozumienie (z Mińska) zostało zrealizowane, żeby znieść sankcje - wyjaśniła szefowa rządu. Jak zaznaczyła, trudno byłoby "za wyznaczenie linii demarkacyjnej znieść 10 proc. sankcji, a za zabezpieczenie granicy ukraińsko-rosyjskiej - 20 proc." Należy uwzględnić wszystko; realizacja całego porozumienia jest ważnym warunkiem zniesienia sankcji - wyjaśniła kanclerz. Podpisane na początku września w Mińsku porozumienie przewiduje rozejm, przeprowadzenie linii demarkacyjnej między wojskami rządowymi a separatystami i przekazanie Ukrainie kontroli nad granicą z Rosją. W minionych dniach kilku niemieckich polityków, w tym szef MSZ Frank-Walter Steinmeier oraz minister gospodarki Sigmar Gabriel, podało w wątpliwość sens dalszych sankcji, ostrzegając, że restrykcje mogą doprowadzić do chaosu w Rosji. "Należy odbudować zaufanie" Niemiecka kanclerz zaznaczyła, że celem Niemiec jest przywrócenie terytorialnej integralności Ukrainy. Kluczem do tego celu może być jej zdaniem właśnie porozumienie z Mińska. Wspomniała, że można dostrzec pewne postępy we wprowadzaniu zawieszenia broni, ale i one "są kruche". Zapewniła, że ministrowie spraw zagranicznych pracują nad przygotowaniem "ewentualnego" spotkania w przyszłym tygodniu w Astanie. Zastrzegła, że dopiero w ciągu najbliższych dni okaże się, czy dojdzie do tego spotkania. Oprócz Merkel w szczycie w stolicy Kazachstanu mają uczestniczyć prezydenci Rosji, Ukrainy i Francji. Merkel zaznaczyła, że ewentualne spotkanie nie doprowadzi do rozwiązania wszystkich problemów. - Możemy próbować osiągnąć widoczne postępy w niektórych punktach i równocześnie stworzyć solidną mapę drogową dla innych punktów - tłumaczyła kanclerz. Problemem jest to, że mieliśmy w przeszłości wiele map drogowych, które nie były jednak przestrzegane. - Należy odbudować zaufanie - deklarowała Merkel. Jaceniuk porównał prorosyjskich rebeliantów we wschodniej Ukrainie do terrorystów, którzy dokonali zamachu na redakcję w Paryżu zabijając 12 osób. Składając kondolencje narodowi francuskiemu, powiedział: "My mamy codziennie do czynienia z terrorystami". Jak podkreślił, Niemcy, UE, USA muszą współpracować, żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się terroryzmu. "Rosja musi zabrać swoich bandytów z Ukrainy" Premier Ukrainy oskarżył Kreml o łamanie porozumienia z Mińska. - Rosja musi działać; musi zabrać swoich bandytów z Ukrainy i zaprzestać wysyłania broni - mówił. Pytany przez dziennikarzy, czy nie powinien pozwolić Putinowi na zachowanie twarzy, odparł: "To jest bardzo trudne, gdy nosi się na twarzy cyniczną maskę". Jaceniuk podkreślił, że jego kraj przeprowadza trudne reformy. Wymienił ograniczenie deficytu budżetowego, ograniczenie programów socjalnych, wprowadzanie cen rynkowych, walkę z korupcją, szczególnie w energetyce. Zaprosił niemieckich inwestorów do udziału w przekształceniach ukraińskiej energetyki. Merkel chwaliła reformy jako "ambitne i zdecydowane". Zapewniła, że Kijów może liczyć na niemiecką pomoc. Jaceniuk przebywał od środy w Berlinie. Spotkał się między innymi z prezydentem Niemiec Joachimem Gauckiem. W obecności Jaceniuka podpisano ukraińsko-rosyjskie porozumienie o niemieckich gwarancjach finansowych dla Ukrainy w wysokości 500 mln euro. Fundusze mają być przeznaczone na odbudowę zniszczonej w czasie wojny infrastruktury we wschodniej Ukrainie. W wykładzie na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej DGAP w czwartek rano Jaceniuk potwierdził aspiracje swego kraju do członkostwa w NATO.