Pilot sprawdził wcześniej, czy proteza dłoni jego lewej ręki była właściwie zaciśnięta na wolancie, lecz gdy samolot znalazł się już blisko pasa startowego, proteza oddzieliła się od ramienia lotnika i pozostała bezwładnie zaciśnięta na wolancie.Biuro Badania Wypadków Lotniczych (AAIB) poinformowało, że kapitan zawahał się tylko przez chwilę, chciał poprosić drugiego pilota o przejęcie sterów, ale uznał, że jest za późno i że musi wylądować sam. Zwłaszcza że warunki meteorologiczne były fatalne i wiał boczny wiatr. Błyskawicznie zdecydował się uchwycić wolant maszyny zdrową prawą ręką, która spoczywała na dźwigni gazu. W ten sposób odzyskał kontrolę nad maszyną. Lądowanie było trochę twarde, ale nikomu nic się nie stało. AAIB stwierdziło, że 46-letni pilot postępował prawidłowo, a bezpieczeństwo pasażerów w żadnym momencie nie było zagrożone. Lotnik, którego nazwiska nie ujawniono, musiał jednak złożyć zapewnienie, że przed każdym lotem będzie uprzedzał współpilota, iż taka sytuacja może się powtórzyć. Linie lotnicze dodały, że pilot pozostaje jednym z najbardziej doświadczonych i zaufanych pracowników firmy. Kapitan Ian Baston, dyrektor ds. bezpieczeństwa i operacji lotniczych, powiedział, że firma zatrudnia załogi o "zmniejszonych zdolnościach motorycznych", również pilotów. Dodał, że linie Flybe kładą szczególny nacisk na przestrzeganie wymagań Civil Aviation Authority i nigdy nie godzą się na ustępstwa w sprawach bezpieczeństwa.