Rzecznik portu lotniczego Marc Henderson powiedział, że nikomu z 343 pasażerów Boeinga 747-400 nic się nie stało, a maszyna kończąca kurs z Londynu nie doznała żadnych uszkodzeń. Jak wyjaśniły władze lotniska, pilot przegapił zakręt, prawdopodobnie z powodu zbyt słabego oświetlenia lądowiska. Według rzeczniczki amerykańskiej Secret Service, Kim Bruce, samolot jedynie trochę przekroczył granicę pasa startowego. - Nie opuścił nawierzchni, ale musiał zostać odholowany - tłumaczyła. Pasażerowie mówili, że maszyna rozbiła kilka świateł naprowadzających. Niektórzy pasażerowie o kłopotach z lądowaniem dowiedzieli się dopiero po wyjściu z maszyny. - Lądowanie było nieco twarde, ale nic szczególnego nie zauważyłem - mówił jeden z pasażerów samolotu. Sam Blair się nie wypowiadał. Brytyjski premier wraz z rodziną przyleciał do Miami na krótkie wakacje. Jak informuje "Miami Herald", spędzi je w domu jednego z członków zespołu muzycznego Bee Gees, Robina Gibba.