Katastrofa rozegrała się w niedzielę na moście na rzece Machhu w Morbi w Indiach. Władze szacują, że w chwili, kiedy zabytkowy most runął do wody, znajdowało się na nim nawet od 400 do 500 osób. Na ten moment powiadomiono o śmierci ponad 130 osób, tyle samo udało się uratować. Wciąż jednak nieznany jest los setek osób. Trwa akcja ratunkowa. Świadkowie mówią o przerażającym huku BBC cytuje osoby, które były uczestnikami lub świadkami tragedii. Jak mówi redakcji jeden z mężczyzn, który był na moście w trakcie katastrofy, od chwili tragedii poszukuje on swojej sześcioletniej siostry. - Staliśmy razem na moście, robiliśmy zdjęcia. Nagle wszystko runęło, wpadliśmy do wody. Mojej siostry nigdzie nie ma - mówi, płacząc. Ratownicy, którzy przybyli na miejsce jako pierwsi mówią, że zobaczyli ok. 50-60 osób zwisających z mostu i kurczowo trzymających się pozostałości zabytkowej konstrukcji. Pracownicy, którzy byli w pobliżu mostu, gdy doszło do jego zawalenia się wspominają z kolei ogromny hałas, jaki rozległ się w chwili pękania i wygięcia konstrukcji. Niepokojące nagranie W sieci pojawiło się także niepokojące nagranie. Pochodzi ono sprzed tragedii. Widzimy na nim, jak grupa młodych mężczyzn kołysze mostem, który po kilku sekundach od ich zachowania spada do wody. Niektórzy internauci wskazują, że w taki sposób - dodając do tego przeciążenie spowodowane liczbą zwiedzających - mogło dojść do wypadku. W dyskusji pojawił się również inny wątek. Komentujący wskazują, że gdyby konstrukcja była w odpowiednim stanie technicznym tego typu zachowania nie byłyby w stanie jej zerwać. Jak tłumaczą, w ostatnim czasie dochodzi w Indiach do wielu tragicznych wydarzeń, które ukazują słaby stan kraju. Część internautów wskazuje, że panująca w państwie korupcja mi.in. w zakresie budowlanym i brak utrzymywania standardów technicznych zbierają swoje śmiertelne żniwo.