Premier Tusk i nowy przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz spotkali się w Brukseli na kilka godzin przed szczytem UE poświęconym m.in. paktowi fiskalnemu, który ma wzmocnić dyscyplinę finansową. Tusk oświadczył po rozmowie z szefem PE, że Polska chce "paktu fiskalnego, który wzmocni, a nie osłabi wspólnotę europejską". - Nie wyrazimy akceptacji dla paktu fiskalnego w kształcie, który, naszym zdaniem, zagraża wspólnotowemu charakterowi podejmowania przyszłych decyzji - powiedział premier. Pomimo sprzeciwu Francji, Polska zabiega o to, by kraje spoza strefy euro mogły uczestniczyć we wszystkich szczytach eurolandu. Najnowszy projekt paktu przewiduje możliwość udziału sygnatariuszy paktu spoza strefy euro w szczytach grupy, ale nie we wszystkich i pod warunkiem ratyfikacji dokumentu. - Polska, podobnie jak wiele innych państw, jest gotowa wziąć pełną współodpowiedzialność za realizację paktu fiskalnego pod jednym warunkiem, że te państwa, które biorą współodpowiedzialność, będą także współdecydowały o tym, jak wygląda realizacja tego paktu - oświadczył szef polskiego rządu. Jak mówił Tusk, Polska chce "mocnego zarządzania gospodarczego w Europie, dyscypliny budżetowej i działania na rzecz wzrostu", tymczasem - w jego opinii - zapisy paktu w tym obszarze są mało ambitne, a umowa w obecnym kształcie może mieć większe, negatywne skutki polityczne. - Dla Polski zapisy w pakcie fiskalnym w tej kwestii wydają się nawet mało ambitne, nie są z naszego punktu widzenia wystarczająco odważne. Spodziewamy się zatem dużo poważniejszych skutków stricte politycznych i je - te skutki - oceniamy jako negatywne - oświadczył Tusk. Dodał, że polskie stanowisko uzyskało pełne zrozumienie u nowego szefa PE. Tusk zaznaczył też, że Martin Schulz jest znany jako "niezwykle twardy i rzetelny obrońca i rzecznik Europy jako wspólnoty". - Dlatego dla Polaków zmiana na fotelu przewodniczącego PE nie była zmianą przykrą, mimo że odszedł Polak - dodał premier. Schulz zastąpił na stanowisku szefa PE Jerzego Buzka. Z kolei Schulz wyjaśnił, że PE naciska na dwie kwestie. - Zaangażowanie Parlamentu Europejskiego jest dla nas bardzo ważne, ponieważ jesteśmy głównym ustawodawcą dla wszystkich instrumentów (paktu) idących dalej niż wdrożenie złotej reguły (zakładającej, że roczny deficyt strukturalny nie przekracza 0,5 proc. nominalnego PKB-PAP) do krajowych konstytucji. Po drugie, pakt fiskalny nie może spowodować jakiegokolwiek podziału Unii - powiedział Schulz. - To, czego potrzebujemy to nie Unia podzielona, ale zjednoczona - dodał. Szef PE zwrócił też uwagę na zbieżny z polskim pogląd o koniecznym w czasie kryzysu pobudzaniu wzrostu gospodarczego, a nie tylko obcinaniu wydatków budżetowych. W tym kontekście nawiązał do negocjowanego obecnie unijnego budżetu na lata 2014-2020. - Według nas propozycje w chwili obecnej nie są zrównoważone. Niezbędne są oszczędności, niezbędne są cięcia budżetowe, niezbędna jest także dyscyplina, ale także musimy pamiętać o kwestii wzrostu gospodarczego, wzrostu zatrudnienia, a właśnie tej równowagi pomiędzy tymi dwoma obszarami - uważamy - nie ma - zaznaczył szef PE. Ponieważ Wielka Brytania zablokowała zmianę traktatu UE, nowe zasady wzmacniania dyscypliny finansowej, które mają zapobiec powtórce kryzysu zadłużenia w przyszłości, zostaną wdrożone umową międzyrządową 17 krajów eurolandu oraz chętnych państw spoza strefy euro.