Komorowski w liście do prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki zapewniał w piątek o poparciu dla działań władz ukraińskich podejmowanych na rzecz przywrócenia pokoju. Podkreślał także, że Polska uznaje prawo Ukrainy do użycia siły w obronie swojej integralności terytorialnej. "Chciałbym też podkreślić, że z całą stanowczością występujemy przeciwko wspieraniu w jakiejkolwiek formie separatystów. Odpowiedzialność moralna, polityczna i prawna za ich działania spada na tych, którzy udzielają im wsparcia" - czytamy w liście do Poroszenki.Z kolei premier oświadczył w piątek na konferencji prasowej, że zestrzelenie samolotu pasażerskiego jest aktem terroru. Zdaniem szefa rządu, "wnioskiem z katastrofy malezyjskiego samolotu powinna być konsekwentna presja na separatystów, a także na Rosję, aby zaprzestać wspierania tych, którzy odpowiadają najprawdopodobniej bezpośrednio za tę straszliwą tragedię". Tusk zapewnił jednocześnie, że zestrzelenie samolotu nie powoduje bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski. Szef BBN zapowiadał, że przedstawi prezydentowi ocenę sytuacji po katastrofie malezyjskiego samolotu. Podkreślał, że sytuacja wymaga oceny m.in. w kontekście zbliżającego się szczytu prezydentów państw regionu. We wtorek, 22 lipca, w Pałacu Prezydenckim Komorowski spotka się z prezydentami państw bałtyckich, Grupy Wyszehradzkiej, Bułgarii i Rumunii. Spotkanie dotyczyć ma wrześniowego szczytu NATO w Newport. Samolot, najprawdopodobniej zestrzelony, rozbił się niedaleko granicy z Rosją. Na pokładzie było 298 osób; nikt nie przeżył. W rejonie, gdzie spadł, trwają walki między prorosyjskimi separatystami a ukraińskimi siłami rządowymi. Maszyna leciała z Amsterdamu do Kuala Lumpur. 50 kilometrów przed wejściem w rosyjską przestrzeń powietrzną zaczęła się zniżać. Uderzyła w ziemię w okolicach miast Szachtarsk i Torez w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy.