Premier rozpocznie swój pobyt w Brukseli od spotkania Europejskiej Partii Ludowej, a następnie weźmie udział w rozmowach w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Jest już tradycją, że szefowie czterech państw Europy Środkowo-Wschodniej: Polski, Czech, Słowacji i Węgier spotykają się, by skoordynować swoje stanowisko w sprawach, o których będzie mowa na szczycie. Następnie Tusk ma się spotkać z szefem Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem. Zgodnie z przyjętym wcześniej harmonogramem liderzy unijni mają się zajmować m.in. tym, jak państwa UE wywiązują się z programów reform gospodarczych, w tym z ograniczania rozmiarów deficytów budżetowych. Szefowie państw i rządów będą też rozmawiać o nowych celach emisji redukcji gazów cieplarnianych po 2020 r. Zaplanowane wcześniej tematy przejdą jednak na dalszy plan wobec rozwoju sytuacji na Krymie i zaostrzenia relacji między Ukrainą i Rosją. W poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych UE uzgodnili sankcje wobec rosyjskich urzędników i separatystów krymskich. Według zapowiedzi polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego "czarna lista", która obejmuje teraz 21 osób, może być rozszerzona o kolejne nazwiska na szczycie. Źródła unijne tłumaczą, że gradacja sankcji, groźba użycia bardziej dotkliwych instrumentów gospodarczych, ma odwieźć Kreml od dalszej eskalacji konfliktu. UE nie liczy jednak na to, że uda się skłonić Rosję do wycofania się z Krymu - przyznaje pragnący zachować anonimowość dyplomata. Stopniowanie nacisku na Moskwę ma w założeniu skłonić otoczenie prezydenta Rosji Władimira Putina do tego, by na niego wpłynęło, by nie posunął się dalej, np. na wschodniej Ukrainie. KE nie policzyła jeszcze strat, jakie dla poszczególnych krajów Unii przyniesie wprowadzenie kolejnych sankcji i ochłodzenie relacji z Moskwą. Samą Rosję konflikt z Ukrainą może kosztować od 130-200 mld euro - takie dane przekazuje nieoficjalnie KE. Polityka Rosji wpłynie też na dyskusje na inne tematy, które przywódcy mają omawiać podczas szczytu. Ważnym z perspektywy Polski jest kwestia nowych celów redukcji emisji CO2 po 2020 r. i ustanowienie celu udziału źródeł odnawialnych w miksie energetycznym. Komisja Europejska zaproponowała w styczniu 40-proc. cel redukcji emisji CO2 w ramach projektu polityki energetycznej i klimatycznej UE do 2030 r. Zaproponowała też europejski cel udziału energii ze źródeł odnawialnych na poziomie 27 proc. Wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński mówił w środę, że jeśli te propozycje będą podtrzymywane, Polska będzie blokować decyzje na szczycie. W ocenie unijnego źródła rozbieżności państw w tej sprawie są tak duże, że przywódcy mogą jedynie uzgodnić część z tych propozycji, np. tylko cel dot. źródeł odnawialnych. W ostatnim projekcie wniosków ze szczytu nie ma mowy o 40-proc. celu redukcji emisji CO2 do 2030 r. W piątek, drugiego dnia szczytu w Brukseli, ma się odbyć podpisanie politycznej części umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina. Umowa stowarzyszeniowa, którą Ukraina już parafowała, zawiera część polityczną i handlową, tzw. DCFTA (umowę o pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu). 6 marca na nadzwyczajnym szczycie UE w Brukseli przywódcy państw członkowskich zgodzili się podpisać polityczną część możliwie szybko, jeszcze przed majowymi wyborami na Ukrainie.