Co ciekawe wśród liderów znalazł się i Donald Tusk - jak widać Greenpeace wysoko ceni sobie rolę Polski w walce z globalnym ociepleniem, tudzież ma wobec Polski określone zarzuty. Oczywiście Greenpeace zaznacza, iż ma nadzieję na uczciwy, ambitny oraz wiążący pakiet klimatyczny zaakceptowany na szczycie i za 10 lat przywódcy nie będą musieli przepraszać za to, że mogli powstrzymać katastrofalną zmianę klimatu, lecz tego nie zrobili - jak głosi slogan z billboardu. Dotychczas jednak - mimo 12 lat negocjacji - obowiązujący protokół z Kioto, który straci moc prawną już 1 stycznia 2012 r. - nie został ratyfikowany przez głównych "trucicieli", tj. USA i Chiny. Dokument wszedł w życie w 2004 roku po ratyfikowaniu go przez Rosję. Nie zanosi się także aby nowe porozumienie zyskało przychylność tych krajów wobec panującego "kryzysu" - mimo wcześniejszych zapowiedzi Obamy ekonomiczny pragmatyzm może zwyciężyć. Także inne kraje mogą już nie być tak chętne uleganiu presji opinii publicznej. Zwłaszcza, że pojawiają się coraz częstsze głosy, iż prognozy dotyczące postępującego globalnego ocieplenia dostosowywane były do określonych celów politycznych. Porozumienie kopenhaskie w planie ma zagwarantować, że światowa emisja gazów cieplarnianych osiągnie najwyższą wartość w roku 2015, a następnie zacznie gwałtownie spadać. W połowie wieku ma zbliżyć się do zera... Greenpeace wzywa rządy, by przyjęły następujące zobowiązania: - redukcję emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 40 proc. do roku 2020, w stosunku do roku 1990. Z czego co najmniej trzy czwarte zostanie osiągnięte w kraju, a nie poprzez przenoszenie przemysłu do krajów rozwijających się, - stopniowe zwiększanie udziału krajów rozwijających w ochronę klimatu; mają one zredukować emisję gazów cieplarnianych o 15-30 proc. do 2020 roku. Działania powinny być wspierane przez kraje rozwinięte w wysokości co najmniej 110 mld euro rocznie, - zwiększenie i właściwe ukierunkowanie funduszy na rozwój czystych technologii, ochronę lasów i adaptację do zmian klimatu, - reformę elastycznych mechanizmów redukcji emisji zapisanych w protokole z Kioto, które będą wykraczać poza kompensowanie (offsetowanie) emisji państw uprzemysłowionych, - wyłączenie niezrównoważonych technologii z mechanizmów redukcji emisji - takich jak energetyka jądrowa, - ograniczenie emisji gazów cieplarnianych pochodzących z międzynarodowego transportu lotniczego i morskiego, - ustanowienie nowych rozwiązań instytucjonalnych, które ułatwią działania na rzecz adaptacji do zmian klimatu, redukcji emisji gazów cieplarnianych, rozwoju technologii i ochrony lasów. Fundusze finansujące przyszłe porozumienie klimatyczne powinny być kontrolowane w ramach struktur ONZ, - wycofanie gazów cieplarnianych zawierających fluor. Wycofanie z użycia tzw. F-gazów powinno być przedmiotem międzynarodowej umowy zawartej w ramach porozumienia kopenhaskiego. Tyle jeśli chodzi życzenia Greenpeace. O ile można się spodziewać większościowej ich akceptacji w krajach Unii (choć niektóre zapisy mogą budzić sprzeciwy poszczególnych krajów) oraz tzw. krajach rozwijających się, to nadal nie powinno się mieć złudzeń, które z tych zapisów, nawet po procesach negocjacyjnych, nie zostaną zaakceptowane przez głównych światowych "trucicieli". Pozostaje poczekać dziesięć lat do czasu, gdy dzisiejsi przywódcy, zapewne nie biorący już wtedy czynnego udziału w życiu politycznym - z pozycji autorytetów - będą przepraszać za swoje decyzje. Dokładnie tak, jak przewiduje Greenpeace; mając jednocześnie nadzieję, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca.