Premier pytany był podczas konferencji prasowej m.in. o wypowiedzi rosyjskiego szefa MSZ Siergieja Ławrowa, który zagroził działaniami takimi jak w Gruzji w 2008 roku, jeśli na Ukrainie będą zagrożone interesy rosyjskie. - Jeśli chodzi o działania Rosji na Ukrainie - one są niestety zgodne z przewidywaniami, tymi sceptycznymi, pesymistycznymi co do prawdziwych intencji Rosji, jeśli chodzi o wschodnie i południowe terytoria Ukrainy - powiedział Tusk przed wylotem do Brukseli. Jak dodał, niektórzy komentatorzy dość trafnie oceniali porozumienie podpisane w Genewie "raczej jako taką zasłonę dymną i trochę grę na czas". - Bo rzeczywiście konsekwencje spotkania w Genewie, te praktyczne, są raczej dość przygnębiające. To znaczy Rosja i ludzie realizujący politykę rosyjską na terenie Ukrainy raczej coraz bardziej przybliżają nas do tego przykrego finału, jakim jest, może być - daj Boże, to się nie zdarzy - ale może być podział Ukrainy czy rozpad państwa ukraińskiego - podkreślił Tusk. - Wydaje się, że intencje rosyjskie są tu jednak dość czytelne - dodał szef polskiego rządu. W ubiegłym tygodniu w Genewie szefowie dyplomacji Ukrainy, USA, UE i Rosji zgodzili się, że będą dążyć do deeskalacji napięcia we wschodnich regionach Ukrainy i podpisali w tej sprawie wspólne oświadczenie.