Komisja Europejska zaproponowała 22 lutego zawieszenie przekazania Węgrom od 2013 roku 495 mln euro z funduszy spójności UE w związku z niewystarczającymi działaniami rządu tego kraju w celu trwałego ograniczenia deficytu budżetowego. Węgry mogą uniknąć kary, jeśli w tym roku podejmą przekonujące KE działania w celu redukcji deficytu. - Pozostanę zwolennikiem tego, aby sankcje nie były fikcją. Jeśli na coś się umawiamy, na pewną dyscyplinę finansową, to to powinno być faktem. (...) Ale trzeba będzie skłonić dziś i jutro wszystkich do zastanowienia się, czy te propozycje nie są za ostre wobec Węgier, bo z drugiej strony widzimy, ile wysiłku rząd Viktora Orbana i Węgry wykonały, by zejść z deficytem - powiedział premier Donald Tusk w Brukseli jeszcze przed rozpoczęciem szczytu UE. Przyznał, że do działań dotyczących redukcji deficytu na Węgrzech można mieć zastrzeżenia, ale to "poprzednicy Orbana trochę nakręcili te negatywne trendy". - Więc jeśli widzimy po kimś, że naprawdę robi rzeczy, których oczekujemy, i nie przynosi to wystarczającego efektu, to warto może miarkować karę, ale w ramach reguł, które ustaliliśmy. Nie może być odstępstwa, bo znowu będzie Grecja i znowu się wszytko wywróci - zastrzegł. - My mu (Orbanowi) trochę pomożemy, żeby nie było za ostro, ale on też powinien wykazać trochę energii (by zbić deficyt) - zastrzegł Tusk. Wcześniej wsparcie dla Węgier wyraził także premier Czech Petr Neczas. Także Martin Schulz, socjaldemokratyczny przewodniczący Parlamentu Europejskiego kwestionował na marginesie szczytu sankcje dla krajów, które mają problemy finansowe i gospodarcze. - Mogą okazać się kontrproduktywne - powiedział. - Nie krytykuję Komisji Europejskiej, bo wdraża to, co musi, ale myślę, że jeśli jakiś kraj ma problemy finansowe, jak teraz Węgry, to jest zasadne pytanie, czy blokada funduszy zachęci rząd, by poprawić sytuację budżetową, czy pogorszy sytuację budżetową. Ta druga opcja jest możliwa, więc sugeruję, by przedyskutować, czy ta decyzja idzie w dobrym kierunku - powiedział Schulz na konferencji prasowej. Schulz wziął też w obronę Hiszpanię, która domaga się więcej elastyczności w traktowaniu wyznaczonych jej celów zbicia nadmiernego deficytu w tym roku. Według najnowszych danych deficyt Hiszpanii osiągnął w ubiegłym roku 8,5 proc. zamiast obiecanych 6 proc. To oznacza, że wyznaczony na bieżący rok cel 4,4 proc. jest praktycznie nie do zrealizowania bez niebywałych wyrzeczeń. - Mam wątpliwości, czy wobec kraju, który cierpi z powodów problemów gospodarczych i ekstremalnych problemów społecznych, mamy jeszcze stosować finansowe kary - powiedział Martin Schulz. Zastrzegł jednak, że wszystkie kraje muszą być traktowane tak samo. - Kryteria muszą być dla wszystkich takie same - powiedział. Premier Hiszpanii Mariano Rajoy próbował na marginesie szczytu przekonać partnerów w UE do elastyczniejszego traktowania celów redukcji deficytu. Rajoy spotkał się także z premierem Tuskiem. Polscy dyplomaci nie chcieli jednak ujawnić stanowiska Polski ws. procedury nadmiernego deficytu Hiszpanii. Poinformowali natomiast o wizycie Rajoya w Warszawie 12 kwietnia. Niespodziewanie w czwartek problem z deficytem ujawnił się także w Holandii, dotychczas uznawanej za wzorzec dyscypliny finansowej, która nie wahała się nawet grozić wyrzuceniem Grecji ze strefy euro. Według opublikowanych w czwartek w Hadze prognoz holenderski PKB zmniejszy się w tym roku o 0,75 proc. Jeśli więc rząd nie wprowadzi środków zaradczych, tegoroczny deficyt budżetowy wzrośnie do 4,5 proc. PKB, czyli znacznie przekroczy dopuszczalny próg 3 proc. PKB, i utrzyma się na wysokim poziomie do 2015 r. Grozi to - tak jak Hiszpanii - karą finansową na mocy tzw. sześciopaku, czyli zreformowanych zasad unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu. KE już w styczniu zagroziła, że może Węgrom zamrozić dostęp do funduszy spójności. Co prawda węgierski deficyt ma wynieść - według ostatnich dostępnych prognoz KE - 3,6 proc. PKB w 2011 roku oraz 2,8 proc. PKB w 2012 roku, ale KE prognozuje, że w następnym roku ma znowu przekroczyć dozwolony limit i osiągnie 3,7 proc. PKB. Węgrom, jak ocenia KE, udało się obniżyć deficyt nie dzięki reformom, ale jednorazowym decyzjom, a zwłaszcza przeniesieniu środków z prywatnych funduszy emerytalnych do państwowego funduszu. "Bez tego deficyt osiągnąłby 6 proc. PKB (w 2011 roku - PAP)" - oceniła KE w styczniu. Zawieszenie przekazania Węgrom środków spójności w ramach procedury nadmiernego deficytu byłoby precedensem w UE. Zezwala na to nigdy jeszcze niewykorzystany zapis rozporządzenia UE ws. Funduszu Spójności - funduszu, z którego korzystają tylko najbiedniejsze państwa UE (z PKB niższym niż 90 proc. średniej unijnej) na realizację wielkich projektów infrastrukturalnych i w ochronie środowiska o ponadregionalnym charakterze.