Premier i prezydent udają się dziś do Brukseli na nadzwyczajny szczyt UE poświęcony sytuacji na Kaukazie. Mają tam zaprezentować "solidarne" i "stanowcze" polskie stanowisko w sprawie konfliktu Gruzja-Rosja. Polskiej delegacji na szczycie przewodniczyć będzie Lech Kaczyński. poinformował dziś na konferencji prasowej w Gdańsku, że w niedzielę rozmawiał o szczycie UE z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym i kanclerz Niemiec Angelą Merkel. - Stanowisko Polski jest znane i jednolite. Prezydent Sarkozy przedstawił projekt własnego stanowiska, ale właściwym miejscem, żeby ogłosić to stanowisko jest Bruksela, a autorem, który ma prawo je przedstawić, jest Sarkozy - powiedział szef rządu. Tusk podkreślił też, że Polska "zachowuje się jednolicie". Jak ocenił, "kreowanie różnicy na siłę, tam gdzie jej nie ma wydaje się nie na miejscu". Pytany, czy uważa za realne, że Rosja wstrzyma dostawy ropy naftowej i gazu, ocenił, że "wydaje się mało prawdopodobne, by Rosja podjęła tak nieracjonalną decyzję". - Dla mnie najważniejszą sprawą jest, by tego typu ewentualne decyzje - ale podkreślam, nie sądzę, by się zdarzyły - nie były selektywnym działaniem wobec wybranych państw europejskich - dodał szef rządu. Zaznaczył, że nie odpowiada za działania rządu rosyjskiego, ale "może i powinien" odpowiadać "za naszą pozycję w Unii Europejskiej, za możliwie daleko posuniętą niezależność energetyczną i solidarność energetyczną". Dlatego - jak podkreślił - jednym z tematów poniedziałkowych rozmów w Brukseli "postawionym mocno przez stronę polską" będzie "klarowniejsza i bardziej zdecydowana definicja solidarności energetycznej". - Będziemy chcieli pokazać, jak ważny - dzisiaj, w kontekście konfliktu kaukaskiego - jest praktyczny wymiar solidarności energetycznej. To znaczy, żeby państwa UE nawzajem sobie pomagały na wypadek jakiś przykrych ewentualności. To jest bardzo poważne wyzwanie dla całej Unii, aby zapewnić wszystkim członkom bezpieczeństwo - powiedział Tusk. Zaznaczył też, że Polska "nie jest skazana" na dostawy ropy wyłącznie "z jednego kierunku". - Fakt, że istnieje naftoport i tak, a nie inaczej skonstruowana sieć ropociągów, a także zapasy, powoduje, że nie ma żadnych powodów do obaw - podkreślił. Z kolei - jak mówił - jeśli chodzi o gaz to "uzależnienie od dostaw ze Wschodu jest większe, ale detaliczni odbiorcy też nie mieliby powodu do obaw, jeśli chodzi o pierwsze dni takiego ewentualnego kryzysu". - Ale nie wywołujmy wilka z lasu, bo rzeczywiście w tej chwili na razie chyba nie ma powodu - zakończył premier.