Zapewnił też, że Platforma nie ma "żadnej tajnej broni" przygotowanej na finisz kampanii. Szef rządu podkreślił, że bardzo by chciał, by frekwencja w eurowyborach była wysoka, "niezależnie komu będzie sprzyjać". - Niezależnie od tego, kto na kogo chce głosować, proszę wszystkich, którym Polska leży na sercu, by 7 czerwca poszli wybierać, bo to nie jest aż tak wielki wysiłek - przekonywał Tusk. Jak zaznaczył, Polacy mają prawo "do irytacji, nawet do zniechęcenia, mają bezwzględnie prawo krytykować władzę i głosować, na kogo chcą", ale "nikt nie powinien sobie wmawiać, że to jest jakiś szczególnie wielki wysiłek". Jak zapewnił, na ostatnie chwile kampanii do PE nie przygotował "żadnej tajnej broni". - Uważam, że rządzący mają sytuację trudniejszą, chociaż prostszą w kampanii. Żadna propaganda, żadne reklamówki i plakaty nie zastąpią najbardziej naturalnej oceny, a ludzie oceniają rządzących po tym, jak jest, a nie po tym, co w swojej propagandzie opowiadają - uważa premier. - Czy moi konkurenci przygotują jakąś tajną broń czy będą uderzenia we mnie - nie wiem. Ktoś kto myśli o zwycięstwie, myśli o powodzeniu, musi być przygotowanym na takie ciosy. Ja jestem przygotowany - dodał Tusk. Wybory do europarlamentu odbędą się w niedzielę, Polacy wybiorą 50 europosłów.