Szef rządu nie wykluczył, że decyzje dotyczące list wyborczych PO do europarlamentu zapadną już w tym tygodniu. Premier podkreślił, że Rostowski to kandydat "o znaczeniu ogólnopolskim" - może startować z każdego okręgu. - Ale najbardziej naturalnym byłaby Warszawa - zaznaczył. Tusk przyznał, że chętnych na ubieganie się o mandat europosła ze stolicy jest wielu. - Wiadomo, że w wyborach do PE, szczególnie w Warszawie, to są dwa, trzy mandaty, w zależności od wyniku. Mamy tutaj wśród dzisiejszych eurodeputowanych i wśród kandydatów potencjalnych takie nazwiska jak Danuta Huebner - była komisarz, osoba o nadzwyczajnej opinii jako eurodeputowana; gotowość do kandydowania zgłosił Dariusz Rosati - też uznany polityk i świetny fachowiec i też ze świetnymi kwalifikacjami; Michał Boni jest z Warszawy, a sugerował też gotowość do kandydowania - wyliczał premier. Jak dodał, kandydatów PO do europarlamentu i to na najwyższym poziomie, także kwalifikacji, języków, etc. jest więcej niż potencjalnych mandatów. - Dlatego zastanawiamy się, jak tym dobrem dysponować jakoś sensownie - zaznaczył Tusk. Przyznał też, że Rostowski "może nie wzbudza sympatii u wszystkich, bo był ministrem finansów, a ministrów finansów się nie kocha", ale w PO akurat "jego renoma jest bardzo, bardzo wysoka". - Jest w ścisłych władzach PO, przyjaźnimy się. Mało kogo tak cenię za kompetencje, odwagę i determinację, jak ministra Rostowskiego - podkreślił premier. Tusk był pytany też o możliwy start do PE z listy PO z woj. kujawsko-pomorskiego pływaczki Otylii Jędrzejczak. Jak podkreślił, jest "mocnym zwolennikiem" przede wszystkim wysokiego poziomu kwalifikacji. - Chciałbym, żeby kandydaci PO wyróżniali się na tle innych kandydatów jednoznacznymi kwalifikacjami - merytorycznymi, językowymi, moralnymi etc. - podkreślił. Wyraził pogląd, że również Polska wiele wygrała dzięki temu, że Platforma miała kompetentnych ludzi w PE. - Rzadko kiedy obserwujemy to, co dzieje się w europarlamencie, ale w coraz większym stopniu również bezpieczeństwo energetyczne Polski, ale nie tylko, pieniądze zwykłych ludzi, ich uprawnienia zawodowe w coraz większym stopniu zależą od tego, co się dzieje w PE. I dlatego wiele batalii wygraliśmy dzięki temu, że z Platformy europarlamentarzyści to są naprawdę bardzo dobrze wykwalifikowani ludzie. Będę chciał tego pilnować - powiedział premier. Ocenił przy tym, że jeśli ktoś zdobył uznanie w innej dziedzinie, nie oznacza to, że nie ma kwalifikacji do reprezentowania Polski w europarlamencie. - Czasami użycie słowa "celebryta" wobec kogoś tylko dlatego, że ten ktoś kiedyś był aktorem, pisarzem, czy sportowcem ma na celu zredukowanie, zdeprecjonowanie jego pozycji.(...) Bycie sportowcem akurat w moich oczach na pewno nie dyskwalifikuje, nie powoduje, że ten ktoś jest gorszy. Fajnie by było, gdyby każdy miał jakiś fragment sportowych dokonań za sobą, bo lepiej się żyje z czymś takim - uważa szef rządu. Zastrzegł przy tym, że Jędrzejczak to na razie zgłoszenie, nie kandydatka PO, a jej kwalifikacje będą jeszcze "bardzo rzetelnie oceniane". Odnosząc się do możliwego startu b. piłkarza ręcznego i trenera reprezentacji Polski szczypiornistów Bogdana Wenty z listy PO w okręgu małopolsko-świętokrzyskim, Tusk powiedział, że gdyby każdy polski europoseł miał takie kwalifikacje, choćby językowe jak on, to "nie mielibyśmy powodu wstydzić się za naszych reprezentantów" w PE. - Ale będziemy bardzo starannie oceniać każdą z kandydatur - zaznaczył. Szef rządu powiedział też, że nawet przy "barwnych wpadkach" wysoko ocenia obecną drużynę PO w europarlamencie. Odnosząc się do dorobku europosła Jacka Protasiewicza podkreślił, że mimo jego "przygody na lotnisku we Frankfurcie", dorobek ten jest imponujący. Dodał, że decyzję o rezygnacji Protasiewicza z ubiegania się o euromandat w majowych wyborach przyjął z uznaniem. - Może zabrakło mu refleksji, jeśli chodzi o pierwszy, czy drugi dzień reakcji (po wydarzeniach na lotnisku), ale później zachował się zgodnie ze standardami, które ciągle w Polsce są rzadkie. Muszę więc mu tu wyrazić taki respekt, że zdecydował się na to - podkreślił Tusk. Protasiewicz pod koniec lutego zrezygnował z funkcji szefa sztabu PO w wyborach do PE, a także z przewodniczenia delegacji polskiej (grupie posłów PO i PSL) we frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE. W sobotę poinformował, że w ogóle nie będzie startował do europarlamentu. To skutek incydentu z udziałem europosła, który miał miejsce w lutym na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. Według niemieckiego dziennika "Bild", będący pod wpływem alkoholu Protasiewicz wywołał skandal na lotnisku, kłócąc się z celnikami i krzycząc "Heil Hitler". Protasiewicz tłumaczył z kolei, że "zagotował się", gdy niemiecki celnik powiedział do niego "raus". - Powiedziałem, że "raus" w kraju, w którym mieszkam, kojarzy się z takimi słowami jak "Heil Hitler" czy "Haende hoch" - mówił. Później jednak wydał oświadczenie, w którym przeprosił za swoje - jak przyznał - niewłaściwe zachowanie. Do 15 marca władze lokalne PO mają przedstawić Zarządowi Krajowemu partii wstępne propozycje kandydatów do PE - ten z kolei ustali ostateczny kształt list wyborczych, które następnie zatwierdzi 22 marca Rada Krajowa PO. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz mówiła we wtorek dziennikarzom, że jeszcze w tym tygodniu ma się zebrać zarząd, który wskaże nowego szefa sztabu PO.