Pod koniec stycznia Izba Gmin zagłosowała przeciw zaproponowanemu przez rząd projektowi umowy wyjścia z UE. Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską o północy z 29 na 30 marca. "Nie ulega wątpliwości, że popełniono zasadniczy błąd w Wielkiej Brytanii planując referendum i nie bardzo wierząc w to, że to referendum może mieć taki wynik, jaki miało. Wiem, o czym mówię, bo byłem przecież świadkiem całego tego procesu" - powiedział szef Rady Europejskiej w środę w TVN24. "Ci, którzy promowali brexit, nawoływali do głosowania za wyjściem, m.in. dlatego, że nie wierzyli w swoje zwycięstwo, nie przygotowali się w najmniejszym nawet stopniu do tego swojego zwycięstwa, to znaczy jak zorganizować bezpiecznie dla obywateli brytyjskich i dla całej Europy bezpieczne wyjście" - mówił, pytany o swoje słowa z początku lutego, gdy powiedział: "zastanawiałem się, jak wygląda specjalne miejsce w piekle dla tych, którzy promowali brexit bez nawet szkicu planu tego, jak go bezpiecznie przeprowadzić". "Celowo użyłem tej przesady" "Te słowa były mocne, ale celowo użyłem tej przesady, żeby zwrócić wyraźnie uwagę na to, kto naprawdę ponosi odpowiedzialność za to, że dzisiaj wszyscy po obu stronach kanału La Manche żyjemy w takim napięciu, jeżeli chodzi o brexit, i to napięcie ma swoje uzasadnienie, bo mówimy o interesach milionów ludzi" - tłumaczył. Tusk podkreślił, że brexit i jego skutki "to nie tylko kwestia dyplomacji, ale także gospodarki i życia milionów obywateli". "Ja po prostu oczekiwałbym od Brytyjczyków, żeby - skoro definitywnie podjęli decyzję o wyjściu - wreszcie przedstawili swój projekt na wyjście; my tego za nich nie zrobimy" - dodał. Odrzuconą przez Izbę Gmin umowę przygotowaną przez Unię i szefową brytyjskiego rządu Theresę May określił jako "bardzo dobrą i bezpieczną dla obu stron". "Okazało się, że Brytyjczycy to odrzucają i nie proponują nic w zamian, a nam zostały trzy tygodnie" - zaznaczył. "No deal jest nie do zaakceptowania" Zapytany, czy może nie dojść do brexitu, czy też dojść do tzw. twardego brexitu Tusk odpowiedział: "Chociaż, nie wszystkie zachowania po stronie brytyjskiej są racjonalnie w tej sprawie, muszę to powiedzieć brutalnie, ale mam ciągle nadzieję, że podobnie jak po naszej europejskiej stronie, tam też jest świadomość, że ten tzw. no deal - czyli rozstanie chaotyczne, bez żadnej umowy - jest nie do zaakceptowania". "Oczywiście jeśli Brytyjczycy nie zdążą z przygotowaniem jakiegoś sensownego wariantu, to zawsze pozostaje możliwość przeciągnięcia w czasie tych negocjacji" - powiedział szef Rady Europejskiej. "Pani premier May jest przeciwna takiemu rozwiązaniu na razie, ale wydaje się, że w najgorszym przypadku, jeśli Brytyjczycy nie przedstawią jakiejś sensownej alternatywy, to w zapasie ciągle zawsze jest ten manewr" - dodał Tusk, zaznaczając, że "lepsze to, niż ten rozwód bez porozumienia, bo on będzie kosztowny dla wszystkich" dla Wielkiej Brytanii i 27 pozostałych państw Unii.