Turysta próbował zrobić selfie na szczycie Wezuwiusza. Wpadł do krateru
O dużym szczęściu może mówić 23-letni amerykański turysta. Do wypadku doszło, gdy próbował zrobić selfie na szczycie Wezuwiusza - telefon wyślizgnął mu się z ręki i wpadł do krateru. Gdy mężczyzna próbował odzyskać urządzenie, stracił równowagę i spadł z wysokości kilku metrów. Skończyło się na niegroźnych obrażeniach, ale za wejście na teren zastrzeżony Amerykanin i jego rodzina odpowiedzą przed sądem.
O nietypowym zdarzeniu informują lokalne media. Turysta wraz z trzema członkami swojej rodziny ominął w sobotę bramki dla zwiedzających i wszedł na sam szczyt wulkanu, omijając zakazy.
Zobacz też: Hiszpania: Ponad 300 wstrząsów sejsmicznych pod wulkanem Teide na kanaryjskiej wyspie Teneryfa
Mimo, że turysta odniósł obrażenia niezagrażające życiu, to jego nieodpowiedzialne zachowanie zmusiło do działania służby i lokalnych przewodników - to oni wyciągnęli Amerykanina z krateru, zjeżdżając na linach. Akcję zabezpieczał śmigłowiec ratunkowy.
23-latek i członkowie jego rodziny odpowiedzą za wtargnięcie na teren publiczny.
- Po rozmowie z ratownikami mogę jasno stwierdzić, że ci, którzy uczestniczyli w akcji, uratowali ludzkie życie - stwierdził Paolo Cappelli, przewodniczący stałego prezydium Vulcano Vesuvio, cytowany przez "Corriere della Sera". Przewodnicy mieli dojrzeć grupę na szczycie przez lornetki i natychmiast podjęli interwencję.
"The Guardian" zauważa, że cała sytuacja mogła skończyć się tragicznie. W 2017 r. 11-letni chłopiec i jego rodzice zginęli po wpadnięciu do krateru Solfatara di Pozzuoli, jednego z 40 wulkanów w rejonie Campi Flegrei na zachód od Neapolu. Uważa się, że chłopiec spadł, po tym jak zemdlał z powodu oparów gazu. Rodzice próbowali go ratować, ale zginęli po zawaleniu krateru.
Wezuwiusz w 79 roku zniszczył starożytne miasta Pompeje i Herkulanum. Dziś uważany jest za jeden z najniebezpieczniejszych wulkanów na świecie.