"Daily Mail" informuje, że grupa 46 brytyjskich wczasowiczów złożyła pozew przeciw firmie turystycznej TUI, z którą wybrali się na tegoroczne wakacje. Wczasy spędzone na Wyspach Zielonego Przylądka stały się dla nich - jak twierdzą - prawdziwym koszmarem. Turystka: Wszyscy zachorowaliśmy Wśród turystów, którzy dołączyli do pozwu są 53-letnia Lesley i jej mąż Grand Breed z Wielkiej Brytanii. Małżeństwo pod koniec lipca wybrało się na wakacje razem ze swoim 15-letnim synem Finnem. - Nie mogliśmy się doczekać przyjazdu do hotelu, zwłaszcza po ośmiogodzinnym oczekiwaniu na lotnisku - powiedziała Breed. Ale to był dopiero początek. - Wszyscy zachorowaliśmy i wcale się nie dziwię, kiedy przypomnę sobie to niedogotowane mięso w restauracji i zły poziom higieny w hotelu - wyjaśniła. - Pamiętam, że dzwoniłam dwa razy do obsługi po podstawowe rzeczy, takie jak papier toaletowy i woda, a i tak musiałam sama pójść po nie do recepcji. Jeśli nie potrafią dobrze opanować podstaw, nic dziwnego, że hotel jest w takim stanie, w jakim jest - dodała niezadowolona turystka. Prawnik Irwin Mitchell, który reprezentuje 46 niezadowolonych wczasowiczów, powiedział, że wszelkie potencjalne kroki prawne będą skierowane do TUI, przez którą zarezerwowano pobyty w feralnych hotelach. TUI: Regularnie kontrolujemy wszystkie nasze hotele Prawniczka Sarita Sharma z International Injury Claims, która zajmuje się sprawami poszkodowanych zagranicą turystów przyznała, że bardzo niepokojąca jest wiadomość o zgłoszonych chorobach. - Objawów, których doświadczyli nasi klienci, nigdy nie należy bagatelizować, ponieważ w niektórych przypadkach mogą one skutkować długotrwałymi problemami zdrowotnymi - powiedziała. Z kolei rzeczki TUI podkreślił, że firmie "przykro słyszeć" o takich doświadczeniach klientów. Dodał jednak, że niestosowne byłoby komentowanie w tym momencie sprawy, kiedy jest ona na drodze prawnej.- Chcielibyśmy zapewnić klientów, że regularnie kontrolujemy wszystkie nasze hotele pod kątem BHP, w tym higieny - zapewnił.