Turyści nie chcą już jeździć do tego kraju. Powodem głośny film
Chińczycy boją się jeździć na wakacje do Tajlandii - kraju, który przed pandemią Covid-19 był jednym z ulubionych kierunków wakacyjnych dla obywateli Państwa Środka. Powodem lęku są plotki o turystach, którzy padli ofiarą handlu ludźmi, które w ostatnim czasie rozbudził głośny w Chinach film. Dla żyjącej z turystyki Tajlandii jest to prawdziwa tragedia.

W okresie przed pandemią Tajlandię odwiedzały miliony turystów z Chin. W ostatnim czasie trend uległ jednak zmianie. Dziś obywatele Państwa Środka boją się jeździć do Tajlandii na wakacje, a wszystko przez plotkę, która ma w sobie tylko odrobinę prawdy.
Chiny-Tajlandia. Podróż w jedną stronę?
Już w marcu ambasada Tajlandii wystosowała specjalny komunikat, w którym uspokajała obawy podróżnych. "Tajlandia przywiązuje dużą uwagę do bezpieczeństwa chińskich turystów i jakości ich pobytu w kraju" - napisano.
Zapewnienia stanowiły odpowiedź na krążące po chińskich mediach społecznościowych plotki o turystach, którzy padli ofiarą handlu ludźmi podczas wakacji w Tajlandii. Turystyka jest dla kraju kluczową gałęzią gospodarki, a przyjezdni z Chin stanowią znaczący odsetek osób odwiedzających go. Stąd reakcja ambasady.
Jeszcze w 2019 roku kraj odwiedziło 11 milionów Chińczyków. Następnie ze względu na pandemię Covid-19 turystyka z Państwa Środka ustała. Dziś Chińczycy mogą ponownie wyjeżdżać z kraju, wielu nie chce już jednak jechać do Tajlandii, ponieważ mają obawy dotyczące bezpieczeństwa.
Głośny film rozbudza strach
Lęk Chińczyków został w ostatnich tygodniach spotęgowany ze względu na film, który stał się hitem w całym kraju.
Mowa o "No More Bets" - thrillerze, usytuowanym w nienazwanym państwie Azji Południowo-Wschodniej.
W filmie chiński programista i modelka przyjeżdżają do kraju, skuszeni obietnicą dobrze płatnej pracy. Oferta okazuje się jednak być podstępem. Bohaterowie zostają uwięzieni i zmuszeni do pracy dla gangu zajmującego się oszustwami internetowymi.
Twórcy filmu twierdzą, że jest on oparty na faktach i jest to prawdą. Proceder kuszenia osób lukratywnymi ofertami pracy, które okazują się przykrywką dla handlu ludźmi jest w regionie powszechny i dobrze udokumentowany.
Według raportu opublikowanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych do pracy dla gangów internetowych oszustów przymuszane są setki tysięcy osób. Autorzy szacują, że w Mjanmie pracuje w ten sposób 120 000 osób, w Kambodży 100 000, a proceder ma też miejsce w Tajlandii czy na Filipinach.
Ofiary handlu ludźmi pochodzą głównie z państw regionu, w tym z Chin, ale również z Turcji, Etiopii czy Brazylii. Głównym sposobem rekrutacji osób pokrzywdzonych są jednak oferty pracy w internecie, nie porwania turystów. Wakacje w Tajlandii wcale nie niosą ze sobą podwyższonego zagrożenia porwaniem.
Turystów jest zdecydowanie mniej
Fakty nie mają jednak w tym wypadku znaczenia. Chińczycy boją się wyjeżdżać do Tajlandii i okolicznych krajów, co pokazują liczby.
W 2019 roku do Tajlandii przyjechało 11 milionów Chińczyków, w bieżącym roku przyjechało ich na ten moment jedynie 2,3 miliona. Ten sam trend widać w danych dotyczących Kambodży. Liczba chińskich turystów spadła tam z ponad 2 milionów w 2019 roku do 200 000 w 2023 roku.
No Thailand, no problem
Odpowiedzią na niechęć do wyjazdów zagranicznych jest turystyka wewnętrzna, która prężnie się w Chinach rozwija. Rozwiązuje to problem mieszkańców Państwa Środka głowiących się, gdzie spędzić wakacje.
Nie poprawia to jednak w żadnym stopniu sytuacji Tajlandii, której rząd stoi więc teraz przed zasadniczym pytaniem: Jak skłonić chińskich turystów do powrotu?
Źródło: AFP
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!