Śledztwo w sprawie ataku jest obecnie pogłębiane - dodał szef tureckiego rządu na konferencji prasowej w Stambule. Davutoglu w rozmowie z ambasadorem USA wyraził zaniepokojenie doniesieniami o możliwych dostawach broni dla kurdyjskich bojowników w Syrii, sprzymierzonych z Kurdami w Turcji. Zachodziłoby ryzyko, że dostarczona przez USA broń wpadnie w ręce PKK i zostanie wykorzystana przeciw państwu tureckiemu - zaznaczył. "Nie możemy zaakceptować współpracy w jakiejkolwiek formie z organizacjami terrorystycznymi, które wypowiedziały Turcji wojnę" - powiedział Davutoglu. Proszący o anonimowość przedstawiciel władz kurdyjskich w Turcji powiedział agencji AP, że USA dostarczyły 120 ton broni i amunicji kurdyjskim milicjom walczącym w Syrii przeciw IS. Armia amerykańska nie potwierdziła tych dostaw. Tureckie władze zatrzymały dwie osoby podejrzane o związki z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), które dziewięć godzin przed sobotnim zamachem w Ankarze wymieniały na Twitterze informacje na temat tego ataku - podały w środę tureckie źródła rządowe. Według przedstawiciela tureckiego MSW zatrzymani są podejrzewani o to, że wiedzieli o planowanych zamachach na kilka godzin przed detonacją ładunków przez dwóch zamachowców samobójców przed rozpoczęciem pokojowej prokurdyjskiej demonstracji w Ankarze. Podejrzani mieli zamieścić tweety o treści: "Bomba wybuchnie w Ankarze" i "Co jeśli (Państwo Islamskie) zdetonuje (bombę) w Ankarze?". W sobotnim zamachu przed dworcem centralnym w stolicy zginęło co najmniej 97 osób. Był to najkrwawszy atak w historii kraju.