Turecki prom ewakuował rannych z Misraty i Bengazi
Wyczarterowany przez Turcję prom ewakuował w niedzielę ok. 250 rannych powstańców z Misraty i Bengazi, następnie wyruszył do tureckiego portu Izmir. Atakowanej przez siły Muammara Kadafiego Misracie grozi katastrofa humanitarna, brakuje wody, prądu, leków.
Wcześniej prom przez cztery dni na pełnym morzu czekał na zgodę władz portu na wpłynięcie. Wobec braku takiej zgody jednostka przybiła do portu na polecenie tureckiego MSZ, pod osłoną 10 samolotów F-16 i dwóch fregat tureckiej marynarki wojennej - poinformował przedstawiciel resortu Ali Akin.
Prom musiał szybko odpłynąć, bo na nabrzeżu gromadził się tłum osób chcących opuścić ogarniętą konfliktem Libię, w tym 4 tysiące Egipcjan. Następnie jednostka przybiła do portu w powstańczej stolicy na wschodzie kraju, Bengazi, gdzie zabrała na pokład więcej rannych.
Tymczasem Misracie grozi kryzys humanitarny. "Nie mamy wody, prądu, leków. Wszędzie są snajperzy" - opisał jeden z mieszkańców. Mówiono także o prowadzonym przez siły Kadafiego ostrzale meczetów i prywatnych domów.
Misrata jest ostatnim bastionem powstańców w zachodniej Libii, położonym ok. 200 km na wschód od Trypolisu. Od tygodni są oni otoczeni tam przez siły Kadafiego.