"Wszystkie porozumienia, jakie dotąd zawarliśmy, opierając się na zaufaniu, dobrej woli, odpowiedzialności i wzięciu na siebie ryzyka politycznego, przechodzą teraz niebezpieczny moment" - powiedział Bozkir dziennikarzom. Nawiązał w ten sposób do wymagań, jakie Komisja Europejska postawiła przed Turcją, by sfinalizować zaproponowane 4 maja przez KE zniesienie unijnych wiz dla obywateli tureckich. Wśród nich jest reforma tureckiego prawa antyterrorystycznego, na którą Ankara stanowczo nie chce się zgodzić. "Zmiana ustawy antyterrorystycznej jest całkowicie niemożliwa - ocenił Bozkir, podkreślając, z jak wielkim zagrożeniem terrorystycznym na co dzień zmaga się Turcja. - Uważamy, że nasza legislacja jest zgodna z normami europejskimi". Konkretnie chodzi o to, by Turcja zawęziła obowiązującą w prawie definicję terroryzmu, która jest na tyle szeroka, że daje władzom pretekst do ścigania dysydentów politycznych i dziennikarzy - twierdzą obrońcy praw człowieka. To jedno z pięciu na 72 unijne kryteria zniesienia wiz, których Turcja wciąż nie spełniła. Proponując krajom członkowskim zniesienie wiz dla Turków, Komisja Europejska wyraziła nadzieję, że spełnienie wszystkich warunków nastąpi do końca czerwca. Bez spełnienia wszystkich warunków Unia Europejska nie zniesie wiz, co obiecała w ramach umowy o odsyłaniu do Turcji nielegalnie przybywających do UE migrantów. Sprawa definicji terroryzmu, razem z zapowiedzianym odejściem z urzędu premiera Ahmeta Davutoglu, naraża na szwank przyszłość turecko-unijnej umowy migracyjnej. Davutoglu, uważany za głównego autora tego porozumienia, był postrzegany jako jej gwarant, dopóki pozostaje na stanowisku. Przyspieszenie liberalizacji wizowej było jednym z ustępstw, które uzyskała Ankara w zamian za pomoc Unii w zahamowaniu fali migracyjnej. Zgodnie z uzgodnionym w marcu planem Turcja przyjmuje z powrotem wszystkich imigrantów, którzy nielegalnie przedostają się na greckie wyspy, a UE ma przesiedlać do siebie syryjskich uchodźców bezpośrednio z obozów w Turcji.