Mimo międzynarodowej krytyki Turcja rozpoczęła ofensywę w północnej Syrii - podała w środę (9.10.2019) Ankara. Jej celem jest ustanowienie tzw. strefy bezpieczeństwa - słowami tureckiego ministerstwa obrony jest to nieodzowny krok do zapewnienia "pokoju i bezpieczeństwa" w regionie.Według rzecznika tureckiego MSZ Hamiego Aksoya, ofensywa zniesie "poważne zagrożenie" dla jedności Syrii, w tym jedności terytorialnej, a ponadto stworzy podstawy do "zapobieżenia powrotowi terrorystów tzw. Państwa Islamskiego i podobnych problemów". W "strefie bezpieczeństwa" Ankara zamierza osiedlić blisko dwa miliony żyjących obecnie w Turcji syryjskich uchodźców. Jednocześnie chce położyć kres kontrolowaniu przez Kurdów północy Syrii. Wielokrotne ryzyko ofensywy Nie ma jednak pewności, że plany te powiodą się. Abdel Bari Atwan, redaktor naczelny wychodzącej w Londynie arabskiej gazety "Rai al-youm", uważa, że swoją ofensywą Turcja bierze na siebie czterokrotne ryzyko. Ma do czynienia ze znakomicie wytrenowanym przeciwnikiem, wyszkolonym i wyposażonym w broń przez USA. Przesiedleniem uchodźców i przejęciem kontroli nad kontrolowanym teraz przez Kurdów obszarem Turcja wystawia się na olbrzymie obciążenie finansowe. Nie można też wykluczyć, że do walk włączy się kiedyś również syryjskie wojsko. I wreszcie zajmując północną Syrię, Turcja przejmie odpowiedzialność za kurdyjskie obozy więźniów, w których znajdują się tysiące bojowników "Państwa Islamskiego" (ISIS) - słowami Atwana są oni "bombą z opóźnionym zapłonem".Pytanie, jak mogą zareagować na turecką ofensywę aresztowani dżihadyści, zajmuje też niemiecką politykę zagraniczną. - Jedno z największych niebezpieczeństw polega na tym, że przetrzymywani dżihadyści uciekną z północnej Syrii do Iraku - mówi polityk chadecji Roderich Kiesewetter, członek komisji spraw zagranicznych Bundestagu. - Bezpośrednio dotyczy to naszego bezpieczeństwa i nie pomoże także Syrii w potrzebnej jej pilnie stabilizacji. Chociaż nasze możliwości wpływu są ograniczone, jestem przekonany, że rząd Niemiec zrobi wszystko, by w kwestii więźniów-dżihadystów znaleźć amerykańsko-tureckie rozwiązanie - uważa Kiesewetter. Pole rekrutacji dżihadystów - obóz Al-Hol Kolejne ryzyko stanowią dżihadyści pochodzący z Europy, którzy mogą próbować wrócić do ojczyzny. Na przewidzianym na ofensywę terenie i w jego pobliżu istnieją trzy obozy z trzymanymi tam bojownikami ISIS i ich rodzinami. Największy z nich, obóz Al-Hol, znajduje się wprawdzie poza strefą ofensywy, ale także może zostać dotknięty walkami. W obliczu tureckiej ofensywy Kurdowie mogą się zdecydować na wzmocnienie swoich sił wycofując z obozu część wartowników, mówi arabistka Claudia Dantschke, szefowa doradczego ośrodka ds. deradykalizacji "Hayat". Trudno przewidzieć, co się stanie, jeżeli w obozach będzie mniej wartowników, daje pod rozwagę Dantschke. Możliwe, że walki rozszerzą się także na obozy dla byłych dżihadystów. Mogą oni skorzystać z okazji i próbować ucieczki z obozu, by walczyć przeciwko Kurdom lub przejść do podziemia. Można też wyjść z założenia, że organizacje pomocy nie będą w stanie dotrzeć do obydwu mniejszych obozów leżących na północy Syrii - Ain Issa i Roj. W razie ofensywy niedostępny będzie dla nich także obóz Al-Hol, przypuszcza Dantschke. Już i tak katastrofalna tam sytuacja może się jeszcze zaostrzyć. Tymczasem właśnie w Al-Hol przebywają dżihadystki, które chciałyby przywrócić kalifat. "Oczywiście skorzystają z okazji i będą aktywne w obozie. Może to być rewolta, próba ucieczki lub akt sabotażu - w tej chwili jeszcze nie wiadomo", mówi Claudia Dantschke. Kolejnym problemem są więzienia. Wszystkie znajdują się w planowanej "strefie bezpieczeństwa". Jak mówi Dantschke, "trzymani są w nich bojownicy ISIS, między nimi wysokiej rangi dżihadyści, ludzie, którzy zrobili karierę w ISIS, a teraz na szczęście znajdują się w więzieniu".Dantschke wątpi, by turecki rząd był w dostatecznym stopniu przygotowany do obchodzenia się z bojownikami ISIS. Dla Ankary ważne są inne tematy, a priorytetowe kwestie bezpieczeństwa pod kątem działającej w Syrii kurdyjskiej milicji YPG (Ludowe Jednostki Samoobrony) i przesiedlenie syryjskich uchodźców żyjących teraz w Turcji. "Są to dominujące tematy. Temat bojowników ISIS i ich rodzin w ogóle nie jest poruszany w tureckich mediach", mówi Dantschke. Groźba utraty kontroli W obliczu tureckiej ofensywy będzie coraz trudniej ściągnąć do Niemiec lub innych państw pochodzących z Europy bojowników ISIS przebywających w więzieniach lub obozach. A byłby to sposób na sprawowanie nad nimi kontroli. Jak podkreśla Dantschke: "W Niemczech zaangażowane są obok placówek doradczych, służby bezpieczeństwa, które znają każdy przypadek". W chwili natomiast, gdy więźniowie skorzystają z walk i na własną rękę wrócą do Europy, "byłoby to ogromnym zagrożeniem". "Państwo Islamskie" jest może rozbite pod względem militarnym, ale jego ideologia jest nadal rozpowszechniana. "ISIS się przystosowuje, umacnia swoje siły i stwarza warunki, które mogą doprowadzić do rewolucji w Iraku lub Syrii", ostrzegali autorzy opublikowanego w czerwcu br. badania ONZ. Za ważne pole rekrutacji są uważane obozy na terenach kontrolowanych przez Kurdów, na które zamierza wmaszerować teraz Turcja. Panujące w tych obozach katastrofalne warunki stwarzają idealne podłoże dla podtrzymywania wśród żyjących tam dżihadystów ideologii ISIS i rekrutowania nowych bojowników. Możliwości reintegracji Świeżo zwerbowani i starsi bojownicy ISIS pochodzący z Europy mogą próbować przedostać się do domu. O ile miałoby się im to udać, trzeba się liczyć z wszelką utratą kontroli nad nimi. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, kiedy osoby te zostaną sprowadzone z powrotem przez odpowiednie służby.Co prawda znajdują się między nimi osoby, które nie zerwały z ideologią ISIS, ale Claudia Dantschke jest optymistką. Jak mówi, "praca z nimi nie będzie łatwa, ale możliwość ponownej integracji w społeczeństwie istnieje". Kersten Knipp *** W związku z zaostrzającą się sytuacją w północno-wschodniej Syrii, sytuacja w irackim Kurdystanie, gdzie pracuje teraz Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, może się gwałtownie pogorszyć. Tysiące ludzi będą szukały schronienia. PCPM jest na miejscu, gdzie może nieść skuteczną pomoc. Ich działania można wspomóc TUTAJ.