Komisja uchwaliła rezolucję minimalną większością głosów: 23 przeciw 22. Zadecydowały głosy "za" Demokratów, którzy dominują w Kongresie i wszystkich jego komisjach. Nie wiadomo jeszcze czy i kiedy rezolucja zostanie poddana pod głosowanie w całej Izbie Reprezentantów. Kongresmani nie wyszli naprzeciw prośbom administracji. Poprzedniego dnia sekretarz stanu Hillary Clinton rozmawiała z demokratycznym przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych Izby, Howardem Bermanem, i starała się go nakłonić, by głosowanie wstrzymano. Rząd Turcji natychmiast potępił rezolucję. Do Ankary odwołano ambasadora tureckiego w Waszyngtonie. Przedstawiciel tureckiego ministerstwa spraw zagranicznych Burak Ozugergin powiedział przed głosowaniem, że akcja Izby Reprezentantów "zaszkodzi procesowi normalizacji" między Turcją a Armenią. W ostatnich miesiącach oba kraje poczyniły spore postępy na drodze do pojednania i normalizacji stosunków. Ofiarami akcji władz tureckich w czasie I wojny światowej padło 1, 5 miliona Ormian. Przed czwartkowym głosowaniem członkowie tureckiego parlamentu ostrzegli także, że rezolucja może narazić na szwank stosunki Turcji z USA. Lobby tureckie zamieściło w środę całostronicowe ogłoszenie w "Washington Post" przeciw rezolucji. - Jeżeli rezolucja przejdzie, będą poważne reperkusje we wszystkich aspektach naszych stosunków. Żaden turecki rząd nie może tolerować takiego afrontu - powiedział poseł Suat Kiniklioglu, jeden z ośmiu ustawodawców tureckich, którzy lobbują ostatnio w Waszyngtonie przeciw rezolucji. Rząd Turcji nie chce poprzeć ostrzejszych sankcji ONZ na Iran, forsowanych ostatnio przez administrację USA. Turcja jest nie stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, więc nie może zawetować rezolucji, ale Waszyngton obawia się, że jej postawa - podobnie jak Brazylii, też przeciwnej sankcjom - może umocnić opór Chin wobec rezolucji o sankcjach. Sprzeciw Ankary wobec sankcji na Iran jest skutkiem reorientacji jej polityki zagranicznej za rządów umiarkowanie islamistycznej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), która postawiła na zbliżenie z muzułmańskimi krajami Bliskiego Wschodu. Rozluźnił się w efekcie sojusz Turcji z USA, chociaż jest ona członkiem NATO. Sprawa rezolucji Kongresu uznającej pogrom Ormian za ludobójstwo ciągnie się od kilku lat. Zabiega o nią niezwykle silne w USA lobby ormiańskie, skupione w Kalifornii, Marylandzie i Virginii, stanach odgrywających ważną rolę w wyborach. Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów, Howard Berman, reprezentuje okręg wyborczy w Kalifornii zamieszkany przez amerykańskich Ormian. Poprzednia, republikańska administracja prezydenta Busha była krytycznie nastawiona do rezolucji i udał się jej skłonić Kongres, by jej nie uchwalała. Prezydent Obama jako senator popierał rezolucję, podobnie jak zasiadająca do 2008 r. w Senacie Hillary Clinton. W swej kampanii prezydenckiej Obama obiecywał, że USA uznają masakrę Ormian za ludobójstwo.