Mężczyzna prawdopodobnie nie jest pierwszą ofiarą śmiertelną obecnych protestów w Turcji - o ile potwierdziłyby się informacje Amnesty International. Organizacja broniąca praw człowieka twierdzi, że w czasie ostatnich trzech dni zginęły dwie osoby. Rannych miało zostać ponad tysiąc. Policja do spacyfikowania protestujących używa armatek wodnych i gazu łzawiącego. Wczoraj turecki rząd podał, że zatrzymano około 1700 demonstrantów. Zastrzeżono, że większość z nich zwolniono po przesłuchaniach. Protestujący Turcy zarzucają urzędującemu premierowi Recepowi Tayyipowi Erdogaowi autorytaryzm i dążenie do przekształcenia Turcjii w kraj islamski. Tymczasem on sam wzywa demonstrujących do zachowania spokoju. Zaapelował też do rodaków, aby nie dali sprowokować się protestującym. Według niego, antyrządowe protesty w kraju zostały zorganizowane przez "elementy ekstremistyczne".