Ustawę dotyczącą pomocy militarnej dla Libii poparła partia prezydencka AKP i stowarzyszone z nią ugrupowania prawicowe, przeciwne były wszystkie większe partie opozycyjne. Siły ekspedycyjne Turcji mają umożliwić wojskom Saradża odparcie ofensywy armii generała Chalify Haftara, dążącego do zdobycia Trypolisu. Od 2011 roku Libia jest podzielona między rywalizujące ze sobą frakcje polityczne i wojskowe. Rząd porozumienia narodowego (GNA) Saradża walczy z wojskami Haftara, kontrolującymi wschodnią część kraju z centrum administracyjnym w Bengazi. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział już wcześniej, że jego kraj w styczniu wyśle wojska do Libii na prośbę rządu w Trypolisie. Podkreślił też, że w walki w Libii zaangażowani są obcy najemnicy, w tym 2 tys. Rosjan z tzw. grupy Wagnera i 5 tys. bojowników z Sudanu. Erdogan rozmawiał z Trumpem Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan rozmawiał w czwartek z prezydentem USA Donaldem Trumpem na temat sytuacji w Libii i Syrii - poinformowała kancelaria Erdogana krótko po przyjęciu przez parlament Turcji ustaw w sprawie wysłania wojsk tureckich do Libii. Służby prasowe Erdogana nie poinformowały o szczegółach rozmowy prezydentów. Rosja i Egipt zaniepokojone Niepokój w związku z możliwością wysłania przez Turcję żołnierzy do Libii wyrażała Rosja, która popiera Libijską Armię Narodową (LNA) Haftara, wspieraną też przez Egipt, Jordanię i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Również MSZ Egiptu potępiło w czwartek przegłosowanie ustawy o wysłaniu wojsk tureckich do Libii oraz wezwało społeczność międzynarodową do natychmiastowej reakcji na ten ruch. Wysłanie wojsk może "negatywnie wpłynąć na stabilność w regionie śródziemnomorskim" - wskazał resort spraw zagranicznych w wydanym oświadczeniu. Z raportu ekspertów Misji Wsparcia Narodów Zjednoczonych dla Libii (UNSMIL) z września wynika pośrednio, że Turcja wysłała już uzbrojenie dla wojsk rządowych pomimo embarga ONZ na dostawy broni do tego kraju. Centrum wielkiego międzynarodowego konfliktu? W poniedziałek "Washington Post" w komentarzu redakcyjnym ostrzegł, że Libia może, tak jak Syria, stać się centrum wielkiego międzynarodowego konfliktu zbrojnego. "WP" przypomniał, że Trypolis oblegają rosyjscy najemnicy walczący u boku Haftara, co "po raz pierwszy od miesięcy spowodowało zmianę sytuacji na froncie". W ocenie dziennika Rosja "odegrała szczególnie złośliwą rolę". Rosyjski prezydent Władimir Putin, który "stanowczo sprzeciwiał się obaleniu reżimu (Muammara) Kadafiego", chciałby w Libii "przywrócić wpływy Moskwy". Turcja i Libia podpisały 27 listopada porozumienie o rozszerzonej współpracy militarnej i w zakresie bezpieczeństwa. Umowa dotyczy również granicy na Morzu Śródziemnym i pomija prawa Grecji oraz Cypru do ich wyłącznych stref ekonomicznych. Umowa została odrzucona przez Unię Europejską.