Jak podaje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, tureckie siły przekroczyły granicę i skierowały się na tereny kontrolowane przez syryjskich rebeliantów wspieranych przez Ankarę w okolicach miasta Azaz. Turecka państwowa agencja prasowa Anatolia poinformowała w środę, że konwój ciężarówek z haubicami oraz innym sprzętem wojennym dojechał do położonego przy granicy syryjskiej tureckiego miasta Kilis, aby "wesprzeć stacjonujące tam jednostki". Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka wskazuje, że wsparcie może być częścią przygotowań do nowych połączonych ataków sił tureckich oraz syryjskich rebeliantów na kurdyjskie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) w regionie miasta Afrin, które odcięte jest od głównych terytoriów kurdyjskich. Na zachód od Azaz znajdują się tereny kontrolowane przez YPG, które według Turcji stanowią przedłużenie Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) uznawanej przez Ankarę za organizację terrorystyczną. W zeszłym roku w sierpniu Turcja przeprowadziła w północnej Syrii ofensywę "Tarcza Eufratu", wysyłając czołgi oraz samoloty wojskowe do wsparcia syryjskich rebeliantów walczących zarówno z Państwem Islamskim (IS), jak i YPG. Dzięki temu wbito klin oddzielający terytoria kontrolowane przez Kurdów w północnej Syrii. Jak wskazuje agencja AP, tureckie wsparcie dla rebeliantów komplikuje strategię USA w regionie; Waszyngton wspiera YPG, które stanowi kluczowy element Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) skutecznie walczących przeciwko Państwu Islamskiemu i oblegających obecnie stolicę samozwańczego kalifatu - Ar-Rakkę. Zarówno USA, jak i Turcja są członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego. 7 czerwca władze kurdyjskiego autonomicznego regionu na północy Iraku ogłosiły, że zorganizują 25 września br. referendum w sprawie uzyskania niepodległości, mimo sprzeciwu rządu w Bagdadzie. Tureckie MSZ skrytykowało decyzję władz irackiego Kurdystanu o przeprowadzeniu referendum i nazwało ten krok "poważnym błędem". Pomysł planowanego na wrzesień referendum odrzucił też Iran oraz Unia Europejska.