"W Turcji obowiązują rządy prawa, a sprawa Andrew Brunsona jest kwestią prawną, trwa proces związany z tą osobą", powiedział Kalin. "Bez wątpienia uważamy za niedopuszczalne lekceważenie procesu prawnego przez Stany Zjednoczone, które stawiają pewne żądania" - dodał. Wypowiedź rzecznika pojawiła się po tym, jak John Bolton, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego powiedział agencji Reuters, że Turcja popełniła "duży błąd" nie zwalniając Brunsona. Sprawa amerykańskiego pastora Ankara oskarża pastora o szpiegostwo, wspieranie kurdyjskich separatystów i udział w udaremnionym zamachu stanu z lipca 2016 roku oraz kontakty z siatką mieszkającego w USA tureckiego kaznodziei Fethullaha Gulena, który według tureckich władz stał za nieudanym puczem wojskowym. Brunson został aresztowany w Turcji w październiku 2016 roku podczas masowych represji i czystek związanych z próbą puczu. Po 20 miesiącach przetrzymywania w więzieniu Brunson został objęty aresztem domowym. Prokuratura domaga się dla pastora 20 lat więzienia, ale grozi mu nawet do 35 lat kary. Turecki sąd odrzucił wniosek o zwolnienie go z aresztu domowego oraz o zniesienie zakazu podróży. Reakcja Stanów Zjednoczonych Trump nałożył już w związku ze sprawą Brunsona dwojakie restrykcje na Ankarę: podwoił cła na turecką stal i aluminium oraz ukarał sankcjami dwóch ministrów - sprawiedliwości Abdulhamita Gula i spraw wewnętrznych - Suleymana Soylu. Amerykańskie sankcje i pogarszające się relacje między Ankarą i Waszyngtonem doprowadziły do zapaści tureckiej waluty. Turcja odpowiedziała na nie podwajając cła na niektóre towary importowane z USA, w tym samochody osobowe, alkohol i tytoń, a także na kosmetyki, ryż i węgiel.