W regionie tym dochodzi do częstych starć między siłami rządowymi a bojownikami zdelegalizowanej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Po załamaniu się rozejmu z PKK w lipcu zeszłego roku w zamachach i walkach w tym rejonie zginęło prawie 400 żołnierzy i policjantów oraz kilka tysięcy bojowników; według opozycji śmierć poniosło też od 500 do 1000 cywilów. PKK, która domaga się większej autonomii dla Kurdów w Turcji, jest uznawana przez ten kraj, jak i przez Unię Europejską oraz USA za organizację terrorystyczną. Od 1984 roku konflikt kurdyjsko-turecki kosztował już życie ponad 40 tysięcy osób, głównie rebeliantów. Islamistyczno-konserwatywny prezydent Erdogan wielokrotnie mówił, że jest zdeterminowany, by zniszczyć PKK; jej bazy na północy Iraku są regularnie bombardowane przez tureckie lotnictwo. W wywiadzie udzielonym w marcu brytyjskiemu dziennikowi "Times" jeden z głównych dowódców PKK Cemil Bayik potwierdził radykalizację tej organizacji i zapowiedział, że walki będą toczyły się "wszędzie".