W tureckiej stolicy trwa głośne świętowanie zwolenników Recepa Tayyipa Erdogana. Chodnikami maszerują, niosąc flagi swojego kraju i swojej partii AKP, zwolennicy szefa państwa, który w niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenckich walczył o reelekcję. Wybory w Turcji. Bójki przed siedzibą opozycyjnej partii W stolicy Turcji dochodzi także do incydentów. Przed siedzibą opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) w Ankarze doszło w niedzielę wieczorem do bójek pomiędzy zwolennikami rezygnacji jej lidera Kemala Kilicdaroglu, a osobami, które nadal wierzą w jego przywództwo. Zgromadziło się tam kilkaset osób, wielu ludzi skandowało imię przegranego kandydata opozycji w drugiej turze wyborów prezydenckich w Turcji. Wśród zwolenników CHP doszło do nieporozumień i bójek na tle sporu o przyszłość kierownictwa ugrupowania. Mniejsza część, wyprowadzona szybko przez policję, domagała się rezygnacji Kilicdaroglu. - Widzisz, że musimy uważać. Niewykluczone, że to prowokatorzy mający pokazać, jak podzielonym środowiskiem jesteśmy - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej Nisli. - Ja jestem tu po to, żeby zaznaczyć, że się nie poddajemy - dodała. Zwolenniczka opozycji akceptuje wynik wyborów prezydenckich, jednak nie wierzy w ich całkowitą uczciwość. - Chcę, żeby Kilicdaroglu pozostał naszym liderem; ktoś musi nas prowadzić - przyznała. Wyborcy wspieranego przez większość tureckiej opozycji kandydata, pomimo jego przegranej z obecnym prezydentem Recepem Tayypiem Erdoganem, skandowali: "Kemal nasz prezydent!". W niedzielę od niewielkiego tłumu biła jednak rezygnacja i rozczarowanie. Wybory w Turcji. Erdogan zwyciężył w drugiej turze Erdogan powiedział do swoich zwolenników w Stambule, że "Turcja jest jedynym wygranym w wyborach". Jak relacjonuje agencja Reutera stwierdził też, że dostał od Turków nowy mandat prezydencki i odpowiedzialność za rządzenie krajem przez pięć kolejnych lat. Prezydent podziękował za wsparcie, które pozwoliło mu pokonać kandydata opozycji Kemala Kilicdaroglu. Ulicami miasta przejeżdżają tysiące samochodów ozdobionych flagami Turcji, Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) oraz wizerunkami prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Jego zwolennicy trąbiąc klaksonami wykrzykują imiona i nazwisko swego przywódcy, który najpewniej wywalczył trzecią kadencję na stanowisku szefa państwa. Wybory w Turcji. Siedziba partii Erdogana otoczona barierkami Na ulicach Ankary często pojawia się symbol skrajnie nacjonalistycznych Szarych Wilków - połączenie palców serdecznego i środkowego z kciukiem, symbolizujące pysk wilka. Siedzibę AKP otoczono długimi barierkami, jej bezpieczeństwa strzeże kilkuset policjantów. W niedzielę wieczorem głos zabrał także przeciwnik Erdogana, Kemal Kilicdaroglu. - Będę kontynuował moją walkę. Proszę was o kontynuowanie walki o demokrację - powiedział. - Te wybory pokazały wolę ludzi do zmiany autorytarnego rządu - stwierdził opozycyjny kandydat. - To były najbardziej niesprawiedliwe wybory od lat - dodał. Obaj kandydaci zabrali głos jeszcze przed tym jak Najwyższa Komisja Wyborcza w Turcji podała oficjalne wyniki wyborów w Turcji i ogłosiła zwycięstwo Recepa Tayyipa Erdogana.