Lokalne Komitety Koordynacyjne, które dokumentują antyrządowe protesty, podały, że wojsko wspierane przez sześć czołgów i kilka pojazdów opancerzonych wjechało z rana do Bdamy, położonej 20 km od granicy z Turcją. Brytyjskie MSZ wezwało brytyjskich obywateli do natychmiastowego opuszczenia Syrii lotami komercyjnymi, ostrzegając, że ambasada brytyjska w Damaszku może nie być w stanie zorganizować ewakuacji, jeśli sytuacja się pogorszy. Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Portugalia wspierają projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającej Syrię. Do ataku na Bdamę doszło w dzień po zajęciu przez wojsko miasta Maaret an-Numan, położonego przy drodze łączącej Damaszek z największym syryjskim miastem Aleppo. Bdama leży około 40 km bardziej na zachód. W sobotę Lokalne Komitety Koordynacyjne podały też, że liczba ofiar piątkowych protestów wzrosła do 19. Bdama leży obok Dżisr asz-Szugur (Dżisr al-Szugur), 20 km od granicy. W Dżisr asz-Szugur według władz dwa tygodnie temu uzbrojeni rebelianci zabili 120 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Niektórzy opozycjoniści twierdzą, że z siłami rządowymi walczyli dezerterujący żołnierze oraz miejscowa ludność. Dżisr asz-Szugur armia opanowała w zeszłą niedzielę. Walki w tym rejonie spowodowały masowy ruch ludności w stronę granicy; w obozach w Turcji schronienie znalazło około 10 tys. uchodźców. Rami Abdul Rahman z Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka powiedział, że zajęcie Bdamy dotknie około 2000 syryjskich uchodźców po tureckiej stronie granicy. Zaopatrywali się oni w chleb z piekarni w Bdamie. Według syryjskich ugrupowań obrony praw człowieka, w trakcie trwających już trzy miesiące niepokojów zabito 1300 cywilów. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka twierdzi, że zabito także ponad 300 żołnierzy i policjantów.