Manifestację zorganizowała stambulska sekcja Organizacji Praw Człowieka (IHD), by upamiętnić aresztowanie 24 kwietnia 1915 roku 220 członków ormiańskiej inteligencji, które zapoczątkowało czystki. Około 100 osób zgromadziło się pod hasłem "Nigdy więcej" na schodach przed dworcem Haydarpasa nad Bosforem, skąd wyruszył pierwszy pociąg z deportowanymi Ormianami. Jak pisze w sobotę turecki dziennik "Hurriyet", "większość z nich nie wróciła". Manifestujący przynieśli czarno-białe zdjęcia deportowanych ormiańskich intelektualistów, artystów i pisarzy. Zgromadzenie zakończyło się wrzuceniem goździków do morza Marmara. Druga manifestacja w Stambule przewidziana jest na godzinę 18 na położonym w newralgicznym punkcie miasta placu Taksim. Ormianie masakry i deportacje z lat 1915-17 nazywają ludobójstwem. Według nich zginęło wówczas 1,5 miliona ludzi. Turcja, sprzeciwiająca się określeniu tego jako ludobójstwa, twierdzi, że w chaosie końcowych latach imperium osmańskiego zginęło tylko 300-500 tysięcy Ormian. Uroczystości rocznicowe odbyły się także w Erywaniu, gdzie pod pomnikiem ofiar złożono kwiaty. Prezydent Armenii Serż Sarkisjan wyraził w sobotę "wdzięczność tym wszystkim, którzy w wielu krajach, także w Turcji, rozumieją wagę zapobiegania zbrodniom przeciwko ludzkości". Kraje uznające, że masakry i deportacje Ormian były ludobójstwem to m.in. Urugwaj, Chile, Argentyna, Rosja, Kanada, Liban, Belgia, Grecja, Włochy, Watykan, Francja, Szwajcaria, Słowacja, Holandia, Polska, Litwa i Cypr. Od dziesięcioleci sprawa masakry Ormian utrudnia stosunki między Armenią a Turcją. W czwartek premier Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że jego kraj wciąż chce zbliżenia z Armenią. Erywań poinformował wcześniej tego dnia o zamrożeniu ratyfikacji umowy o normalizacji stosunków z Turcją, która stawia warunki ratyfikacji. Tę Turcja uzależnia od ustępstw Armenii wobec Azerbejdżanu w kwestii Górskiego Karabachu - enklawy na terenie Azerbejdżanu, zamieszkanej przez Ormian. Enklawa faktycznie oderwała się od Azerbejdżanu. W centrum Stambułu odbyła się w sobotę także manifestacja kurdyjskich "sobotnich matek". Od lat przychodzą one w to samo miejsce, by pytać władze o los swoich dzieci, które zaginęły od 1984 roku w trakcie konfliktu sił rządowych z kurdyjskimi rebeliantami na południowym wschodzie Turcji.