Przemawiając w parlamencie do deputowanych rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogan podkreślił, że racja jest całkowicie po stronie Turcji. Ponownie oskarżył Syrię o zestrzelenie "nieuzbrojonego samolotu zwiadowczego w przestrzeni międzynarodowej". Dodał, że do zestrzelenia samolotu nie doszło przypadkiem; był to "rozmyślny" i "wrogi" akt. Oświadczył też, że syryjskie śmigłowce naruszyły ostatnio przestrzeń powietrzną Turcji pięć razy, ale strona turecka nie reagowała. Podkreślił, że teraz Turcja nie będzie tolerowała, ani pozostawiała bez odpowiedzi, żadnego zagrożenia ze strony Syrii przy granicy. Dodał, że w siłach tureckich stosownie zmienione zostały zasady reagowania na takie sytuacje. Każdy syryjski "element wojskowy" zbliżający się do granicy tureckiej będzie uważany za zagrożenie. W niedzielę turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu przyznał, że myśliwiec F-4 Phantom na chwilę naruszył przestrzeń powietrzną Syrii, co już w sobotę sugerował prezydent Turcji Abdullah Gul. "Maszyna nie wykazywała żadnych oznak wrogości wobec Syrii i została zestrzelona ok. 15 minut po chwilowym naruszeniu syryjskiej przestrzeni powietrznej" - wyjaśnił Davutoglu. Syryjskie dowództwo wojskowe potwierdziło w nocy z piątku na sobotę zestrzelenie tureckiego samolotu wojskowego. Strona syryjska twierdzi jednak, że znajdował się on w przestrzeni powietrznej Syrii i nad jej wodami terytorialnymi.