"Negocjacje wciąż trwają, nic jeszcze nie jest pewne. Nasze zasadnicze stanowisko jest takie, jak było w przypadku Manbidżu i Dżarabulusu (wyzwolonych z rąk dżihadystów - PAP). Dla nas nie wchodzi w grę uczestniczenie w operacji" z kurdyjską Partią Unii Demokratycznej (PYD) czy jej zbrojnym ramieniem, Ludowymi Jednostkami Samoobrony (YPG) - mówił Kalin. Jak tłumaczył, Turcja popiera ofensywy na Ar-Rakkę i inne syryjskie miasta, których celem ma być oczyszczenie ich z dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS), "ale mamy swoje zasady i warunki w tej sprawie". PYD i YPG są uznawane przez Turcję za ugrupowania terrorystyczne, jednak dla USA bojownicy YPG to poważna siła w walce z IS. Pomogli oni w wyzwoleniu m.in. miasta Manbidż. Pentagon oczekuje, że wezmą też udział w operacji przeciwko islamistom w mieście Ar-Rakka. Na początku września Erdogan zapowiadał, że Turcja gotowa jest uczestniczyć w zaproponowanej przez prezydenta USA Baracka Obamę wspólnej turecko-amerykańskiej ofensywie na Ar-Rakkę.