Politycy, wśród których są deputowani i burmistrzowie, rozstawili namioty w parku w zdominowanym przez ludność kurdyjską mieście Diyarbakir. Będą przyjmować płyny, ale nie pokarm - powiedział Demirtas agencji AP w rozmowie telefonicznej. W zeszłym miesiącu policja turecka zatrzymała ponad 200 osób w ramach akcji wymierzonej w Kurdów podejrzanych o powiązania z rebeliantami walczącymi o kurdyjską autonomię. Większość aresztowanych to członkowie pro-kurdyjskiej Demokratycznej Partii Społecznej, która ma 21 deputowanych w 550- osobowym parlamencie, ale grozi jej zdelegalizowanie na skutek zarzutów o powiązania z kurdyjskimi rebeliantami. Przedstawiciele partii twierdzą, że aresztowania obliczone były na jej zdyskredytowanie, po tym jak w marcu uzyskała ona dobre wyniki w wyborach lokalnych na zdominowanym przez Kurdów południowym-wschodzie kraju. W zeszłym miesiącu deputowani partii pro-kurdyjskiej zorganizowali protest w parlamencie; odmówili opuszczenia swoich miejsc po zakończeniu sesji parlamentarnej. Wezwali też to pokojowego zakończenia konfliktu z kurdyjskimi bojownikami. Kurdowie, stanowiący większość na południowym wschodzie Turcji, od 1984 roku walczą z władzami w Ankarze o autonomię. Zbrojną walkę o niepodległy Kurdystan o ustroju komunistycznym prowadzi Partia Pracujących Kurdystanu (PKK), uznawana przez USA i Unię Europejską za organizację terrorystyczną. Turcja obarcza ją odpowiedzialnością za śmierć co najmniej 40 tys. ludzi. Kurdowie stanowią około jednej piątej ludności 70-milionowego kraju.