W środę w kierunku granicy turecko-irackiej zmierzała kolumna ponad 40 pojazdów opancerzonych z nowymi żołnierzami, a tureckie lotnictwo prowadziło naloty na bazy Kurdów w Iraku. Nowe działania - jak pisze agencja Associated Press - umożliwiła poprawa pogody w strefie walk, a przede wszystkim ustanie opadów śniegu, które spowolniły operację armii tureckiej. Mimo ostrego protestu Bagdadu, Turcja powtarza, że działania przeciwko bazom Kurdów w północnym Iraku będą kontynuowane do czasu "realizacji zakładanych celów". We wtorek - po raz pierwszy od trwającej już sześć dni ofensywy - rząd Iraku opublikował utrzymane w niezwykle ostrym tonie oświadczenie, potępiając naruszenie granic kraju przez wojska tureckie i żądając od Ankary natychmiastowego wycofania żołnierzy. Rząd w Bagdadzie wypowiedział się po nadzwyczajnym posiedzeniu kurdyjskiego regionalnego parlamentu, na którym wiceprzewodniczący zgromadzenia Kamal al-Kirkuki oskarżył rząd centralny Iraku, iż nie czyni nic by powstrzymać najazd turecki. Turcja zareagowała wysłaniem w środę do Bagdadu specjalnego emisariusza, mającego na miejscu wyjaśnić cele ofensywy. Ahmet Davutoglu - doradca tureckiego premiera ds. polityki zagranicznej, ma w środę spotkać się z szefem dyplomacji irackiej Kurdem Hosziarem Zebarim. Oczekiwany w Ankarze w środę w ciągu dnia - po rozmowach w Delhi - amerykański minister obrony Robert Gates oświadczył w Indiach, że w czasie planowanych na czwartek rozmów z przywódcami tureckimi zakomunikuje im, że armia turecka winna jak najszybciej zakończyć operację w Iraku, a cała akcje nie powinna trwać dłużej niż tydzień lub dwa tygodnie a w żadnym razie nie miesiące. W ramach operacji przeciwko separatystom kurdyjskim w ubiegły czwartek na tereny północnego Iraku wkroczyło 10 tys. tureckich żołnierzy. Według Ankary, w walkach zginąć miało już 19 tureckich żołnierzy i ponad 150 rebeliantów z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Kurdowie od 1984 roku walczą przeciwko władzom w Ankarze o autonomię Kurdystanu na południowym wschodzie Turcji. USA, Unia Europejska oraz Turcja uznają PKK za organizację terrorystyczną. Turcja obarcza ją odpowiedzialnością za śmierć co najmniej 40 tys. ludzi.